Do dramatycznego pościgu doszło w piątek (3 grudnia) w Marciszowie na Dolnym Śląsku. Policjanci z kamiennogórskiej drogówki, pełniący służbę na drodze krajowej nr 5, postanowili zatrzymać do kontroli kierowcę luksusowego mercedesa GLS 500, który przekroczył dozwoloną prędkość. Siedzący za kierownicą mercedesa mężczyzna zignorował jednak ich sygnały, gwałtownie przyspieszył i zaczął uciekać. Co więcej, przejeżdżając z dużą prędkością obok patrolu, omal nie potrącił policjanta, który wcześniej próbował go zatrzymać.
- Tylko refleks i szybka reakcja mundurowego uchroniły go przed zderzeniem z rozpędzonym SUV-em - informuje mł. asp. Przemysław Ratajczyk z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. - Mężczyzna pędząc z dużą prędkością, naraził również na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia dwóch mężczyzn wykonujących prace drogowe.
Pędząc w kierunku Bolkowa, w pewnej chwili kierowca mercedesa przecenił swoje umiejętności - nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze i z impetem uderzył w przydrożne drzewo. Nie zniechęciło go to jednak do dalszej ucieczki. Błyskawicznie wyskoczył z samochodu i zaczął uciekać pieszo. Powstrzymały go dopiero strzały ostrzegawcze oddane przez policjanta.
Jak się okazało, za kierownicą mercedesa siedział 37-letni mężczyzna bez stałego miejsca zamieszkania. Luksusowy samochód, który chwilę wcześniej rozbił, został skradziony na terenie Niemiec w noc poprzedzającą pościg. Jego wartość oszacowano na blisko 300 tys. zł.
Zatrzymany 37-latek usłyszał łącznie 4 zarzuty i decyzją Sądu Rejonowego w Kamiennej Górze został aresztowany tymczasowo na 3 miesiące. Grozi mu nawet 10 lat więzienia.