Co wydarzyło się w lipcu 1994 roku w Legnicy? Dziadkowie wzięli 1,5-roczną wtedy Natalię i poszli razem do apteki. Towarzyszył im ojciec Natalii. To było dziwne, bo mężczyzna nie interesował się dzieckiem, rzadko kiedy pomagał przy obowiązkach. Szybko wyjaśniło się, co nim powodowało. Gdy dziadkowie weszli do apteki, Robert B. zabrał dziecko i uciekł.
Dopiero po kilku latach został zatrzymany przez policję i skazany przez sąd za porwanie i sprzedaż dziecka. Ale nigdy nie zdradził, co stało się z dziewczynką. Mężczyzna kończy odbywać karę więzienia. Teraz nie chce rozmawiać z dziennikarzami, ale niewykluczone, że w końcu zdecyduje się powiedzieć, co dokładnie wydarzyło się w Legnicy.
- Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby dowiedzieć się, co się stało - mówi Natalia Brand. - Jest iskierka nadziei, że Monika gdzieś jest, gdzieś żyje. A jeśli żyje, to ktoś oprócz jej ojca musi coś wiedzieć.
Dlatego kobieta apeluje, żeby zgłaszały się osoby, które mogą mieć związek ze sprawą (można pisać na adres [email protected]), bo zagadkę Moniki Bielawskiej trzeba w końcu wyjaśnić.