Chyba nikt nie może powiedzieć, że wie, co czuje pani Magdalena, życie strasznie ją doświadczyło. W 1994 roku jej mąż porwał i sprzedał ukochaną córeczkę Monikę. Przez wiele lat, mimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań, nie udało się odnaleźć dziecka.
Czytaj więcej o sprawie Moniki: Kim jest zaginiona Monika z Legnicy? Jej historia szokuje
W końcu, kilka miesięcy temu, zgłosiła się Amerykanka Kelly. Kobieta dowiedziała się, że jest adoptowana. Chciała poznać swoją przeszłość, ale rodzice za wiele nie wiedzieli o tym, gdzie mieszkała ich przybrana córka.
Kelly udało się dowiedzieć, że rodzice adoptowali ją z rosyjskiego sierocińca. Jak tam trafiła? Tego niestety nikt nie wiedział, dlatego Kelly zaczęła szukać informacji w internecie. Tak poznała historię Moniki Bielawskiej. Pasowało wiele: choćby podobieństwo Kelly do policyjnej wizualizacji Moniki.
Dlatego też Kelly postanowiła zbadać swoje DNA i porównać je z DNA pani Magdy. Na wyniki trzeba było bardzo długo czekać. Niestety - okazało się, że Kelly nie jest córką legniczanki.
- Jest mi z tym wszystkim bardzo źle - wyznała nam załamana kobieta. - Ale wierzę, że moja córka w końcu się odnajdzie! - mówi nam pani Magdalena.
O tym, co stało się z dziewczynką powinien wiedzieć ojciec dziecka. Bo to on, jak ustalił sąd, porwał a później sprzedał dziecko. Teraz siedzi w więzieniu, ale zdradzić tej wielkiej tajemnicy wciąż nie chce...