Powódź w Polsce
- Brak wody pitnej, zniszczone sieci wodno-kanalizacyjne, psująca się żywność i gnijące sprzęty domowe - to nowa, codzienna rzeczywistość dla tysięcy mieszkańców miejscowości najmocniej poszkodowanych przez pustoszącą południowo-zachodnią Polskę powódź. Burmistrzowie, prezydenci i wojewodowie przestrzegają przed pogarszającą się sytuacją zdrowotną w regionie. Po przejściu wielkiej wody najpoważniejszą groźbą jest ta związana z możliwym wybuchem epidemii na zalanych terenach - czytamy na portalu. Dr Grażyna Cholewińska oceniła, jak poważna jest sytuacja w najdotkliwiej zniszczonych przez wielką wodę miejscowościach. Jej słowa mogą budzić poważny niepokój!
- Odpowiedź krótsza brzmi: tak, jest się czego obawiać - stwierdziła.
Dwie fazy walki z wodą
Wymieniła przy tym dwa kluczowe etapy powodzi. Pierwszy to sama walka z wielką wodą, natomiast drugi zaczyna się wtedy, gdy fala powodziowa już opadnie i okazuje się, jak ogromnych zniszczeń dokonała. W pierwszym z nich powodzianom grożą przeziębienia oraz infekcje górnych dróg oddechowych (m.in. zapalenie oskrzeli czy zapalenie płuc). Znacznie niebezpieczniej robi się jednak w tym drugim. - Wówczas zostaje muł i błoto, to jest najlepsze środowisko do rozwoju bakterii, wirusów, grzybów, pasożytów. To jest dopiero naprawdę niebezpieczny moment z punktu widzenia zagrożenia epidemiologicznego. Woda, wilgoć i ciepło w takim szlamie, to idealne środowisko do namnażania się drobnoustrojów - podkreśla dr Cholewińska.
Zobacz: Jerzy Owsiak napisał porażający list do prezydenta Andrzeja Dudy. Nie przebierał w słowach!
Jednak nie tylko muł i błoto stanowią zagrożenie dla walczących z żywiołem i jego skutkami powodzian.Jak dodała dr Cholewińska:
- Do tego trzeba dołączyć szamba, odpływy kanalizacyjne, rozkładające się padłe zwierzęta. To wszystko są bardzo groźne warunki. Dopóki się tego nie osuszy, możemy mieć do czynienia z ogniskami epidemicznymi
Następnie wyliczyła, co czyha na powodzian w skażonej wodzie i zepsutej żywności: salmonella, czerwonka bakteryjna, dur brzuszny, bakteria coli, yersinia, pałeczka jadu kiełbasianego. - To wszystko są bardzo groźne dla zdrowia sytuacje. Musimy bardzo wnikliwie na to patrzeć. Niewątpliwie wielka jest tu rola służb sanitarno-epidemiologicznych, bo to one muszą sprawdzić wodę i żywność - tłumaczyła.
Dr Grażyna Cholewińska wymieniła cztery rzeczy, które mogą zminimalizować ryzyko. Są to:
1) szukać komunikatów władz dotyczących kwestii sanitarnych oraz zdrowotnych i bezwzględnie je respektować
2) niezmiernie uważać na to, co się je i pije
3) ew. szczepić się profilaktycznie na możliwe do wystąpienia choroby zakaźne
4) ogromna waga snu i regeneracji organizmu, które zwłaszcza w obecnej sytuacji są kluczowe.
Galeria poniżej: Stronie Śląskie przed i po powodzi. Aż trudno uwierzyć, że to te same miejsca. Zdjęcia odbierają mowę