Do fatalnego zgubienia sprzętu doszło w nocy z 12 na 13 czerwca. Skoczek jechał wtedy autostradą A4 w stronę Zgorzelca i nie zauważył, kiedy otworzył mu się bagażnik. Zaalarmował go o tym na wysokości Bolesławca inny kierowca, dając mu znak światłami. Niestety, kombinezonu w bagażniku już wtedy nie było.
Co zginęło?
Janusz Paliszek-Saładyga przewoził dwa nylonowe worki wielkości dużych reklamówek. Pierwsza była w kolorze jaskrawopomarańczowym, druga – czarno-szarym i białym. To w nich znajdowały się uszyte na miarę kombinezony spadochronowe typu WingSuit firmy Phoenix-Fly, modelu Havok (niebiesko-szaro-biały) i Phantom3 (czarno-szary). Zawodnik zamierzał pobić w nich rekord świata podczas zawodów w Belgii. Do skoku przymierzał się razem z liczącą 42 osoby międzynarodową formacją wingsuitową - donosi TVN24.
Co gorsza, nowy sprzęt mieszkaniec Oleśnicy odebrał zaledwie kilka godzin wcześniej. Skok oddał więc w starym kombinezonie i razem ze skoczkami z 14 innych krajów zdołał pobić rekord. Co prawda jest on jeszcze nieoficjalny, ale sędziowie już go zaakceptowali. Jeżeli uzyska ostateczne potwierdzenie, będzie to pierwszy rekord świata Międzynarodowej Organizacji Sportów Lotniczych FAI.
Stary kombinezon długo już jednak nie posłuży, zaś zakup nowego to wydatek rzędu 10 tys. zł. Do tego trzeba czekać na niego miesiącami. Dlatego też skoczek apeluje do wszystkich, którzy mogą posiadać informacje o zgubie, o niezwłoczny kontakt pod adresem mailowym: [email protected].
Wingsuit. Co to takiego?
Wingsuit to sport, w którym skoczkowie, ubrani w specjalnie przeznaczony do tego kombinezon, wyskakują z samolotu, a następnie szybują. Kombinezon jest przy tym tak skonstruowany, aby zmniejszać pionową prędkość opadania i zwiększać prędkość poziomą, dzięki czemu lot trwa dłużej.
Wingsuit na żywo. Zobacz to na filmie: