Piłka nożna budzi ogromne emocje. Papież Jan Paweł II zwykł nawet mawiać, że "ze wszystkich rzeczy nieważnych, piłka nożna jest najważniejsza". W historii bywało też tak, że przez futbol wybuchały wojny - te prawdziwe. W 1969 roku wybuchł konflikt pomiędzy Salwadorem a Hondurasem, a stało się to tuż po meczu pomiędzy reprezentacjami tych krajów.
Niedawno emocje związane z piłką dały o sobie znać we Wrocławiu, gdzie futbol doprowadził do bratobójczej walki na lewicy. Otóż w stolicy Dolnego Śląska pokłócili się Zieloni z SLD. A poszło o Diego Armando Maradonę.
Radni SLD, tuż po śmierci boskiego Diego, zaproponowali, aby mały stadion przy ul. Na Niskich Łąkach miał za patrona właśnie Maradonę. Pomysł poparli też radni z innych klubów rady miejskiej, a także Andrzej Padewski, szef Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej.
Argumenty "za" Diego brzmią rozsądnie. Patron taki jak on byłby oczywiście sportowym wzorem do naśladowania, a jednocześnie przestrogą - Maradona ostatecznie był głęboko nieszczęśliwym człowiekiem, który stoczył się na dno przez alkohol i narkotyki.
CZYTAJ WIĘCEJ: We Wrocławiu będzie stadion im. Diego Armando Maradony! Ciekawe uzasadnienie!
Na Niskich Łąkach trenuje sporo dzieci i młodzieży z trudnych rodzin - postać Diego Maradona przypominałaby o tym, że warto trenować, aby dążyć do doskonałości, ale też należy uważać, aby marnie nie skończyć.
Pomysł SLD nie spodobał się partii Zieloni.
i
Przedstawiciele tego ugrupowania uważają, że nie Argentyńczyk powinien być patronem, a Polak: trener Kazimierz Górski, legendarny szkoleniowiec reprezentacji Polski. Oprócz powodów czysto sportowych Zieloni zwracają uwagę, że trener Górski nie brał narkotyków, nie przyjaźnił się z Fidelem Castro, a do tego był dżentelmenem, a nie jak Diego, który molestował kobiety.
Partia Zieloni składa swój wniosek do rady miejskiej. Mamy więc do czynienia z pojedynkiem Zieloni vs SLD. Kto wie, jak zakończy się to starcie. Teraz trudno wyrokować, ale przecież konflikt może z piłki nożnej przejść na inne sprawy i pogłębić rany.
O rozwagę i braterskie relacje apeluje poseł Krzysztof Śmiszek, z Wiosny.
- Jesteśmy przecież jedną drużyną! Dogadajmy się! Na pewno uda się wypracować kompromis. Mogę być arbitrem spotkania pomiędzy stronami - deklaruje parlamentarzysta ze stolicy Dolnego Śląska.
Dominik Kłosowski z SLD pojednawczo dodaje, że Wrocław ma tyle obiektów sportowych, że można będzie jeden z nich nazwać imieniem Maradony, a drugi Kazimierza Górskiego.