Roztargnienie towarzyszące wakacyjnym wyjazdom może być źródłem wielu kłopotliwych sytuacji. Przekonała się o tym pewna rodzina ze Śląska wracająca z wczasów nad morzem. Jadący trzema samochodami podróżni zrobili sobie przystanek na jednym z parkingów na podwrocławskim odcinku autostrady A4. Po zamianie kierowców, ruszyli dalej w stronę Katowic.
Jak się jednak okazało, nie wszyscy. Na parkingu pozostał 60-letni członek rodziny. W zamieszaniu mężczyzna nie wsiadł do żadnego samochodu i rodzina odjechała bez niego. Przez dłuższy czas nikt nie zorientował się, że w autach brakuje jednej osoby.
- 60-letni mężczyzna został w okolicy parkingu bez telefonu, bez dokumentów i portfela. Prosił przypadkowe osoby o pomoc, ale bez skutku - opowiada sierż. szt. Dariusz Rajski z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. - Dopiero patrol wrocławskiej drogówki, który wjechał na parking, zainteresował się chodzącym samotnie mężczyzną.
Policjanci wysłuchali mężczyzny, a następnie dzięki mediom społecznościowym odnaleźli jego rodzinę i wysłali do niej wiadomość, informując o zagubionym członku rodziny. Powrót po pozostawionego na parkingu dziadka zabrał jego krewnym dwie godziny. W tym czasie mężczyzną zaopiekowali się policjanci.
- Po chwili nerwy minęły i 60-latek wspólnie z policjantami drogówki żartował z całego zajścia. Twierdził, że będzie miał teraz świetną historię do opowiadania - dodaje Dariusz Rajski.