Triumf w Klubowych Mistrzostwach Świata to historyczny sukces polskiej drużyny w blind footballu. Ekipa Śląska Wrocław na stałe wpisała się w annały tej dyscypliny sportu.
W fazie grupowej drużyna Śląska Wrocław pewnie pokonała gospodarzy, bułgarski Atlet, aż 6:0. W drugim meczu wrocławianie zremisowali bezbramkowo z rosyjskim Awangard Mitiszi, dzięki czemu awansowali do półfinału. W nim przyszło się zmierzyć z niemiecką drużyną Marburga - bohaterem meczu, po serii rzutów karnych, okazał się Radosław Majdan, który zajął miejsce między słupkami bramki wrocławian. Wart podkreślenia jest fakt, że w drużynie blind footballu, bramkarz jest jedyną widzącą osobą. Pozostali gracze mają zawiązane oczy.
- Wzdłuż linii bocznej boiska są bandy, żeby piłka nie wylatywała. Piłka też się różni, jest cięższa i ma wbudowane dzwoneczki, dzięki czemu wszyscy zawodnicy ją słyszą - wyjaśnia kapitan zespołu Robert Mkrtchyan.
- Jak zagrali nam "Mazurka Dąbrowskiego" to naprawdę niejednemu zakręciła się łezka w oku - mówił Lubomir Prask, trener zespołu
Podczas powrotu do kraju sekcję blind footballu przywitała na lotnisku pierwsza drużyna piłkarskiego Śląska Wrocław. Po krótkim odpoczynku zespół zacznie przygotowania do następnych meczów.
Inne drużyny blind footballu wyrażały chęć zagrania meczów towarzyskich z ekipą Śląska Wrocław, lecz niestety, drużynie brakuje funduszy na dalekie wyjazdy do Hiszpanii czy Brazylii. Wyjazd do Bułgarii na Klubowe Mistrzostwa Świata również byłby niemożliwy, gdyby nie hojność sponsorów. Zespół musi organizować różnego rodzaje zbiórki i licytacje koszulek, żeby spiąć budżet na kolejny sezon. Cały sztab trenerski wraz zawodnikami apelują o pomoc w finansowaniu działalności drużyny.
Następna okazja do zobaczenia meczów Śląska Wrocław Blind Football pojawi się już w grudniu.