Wrocławskie służby miały nocą pełne ręce roboty – jak dotąd interweniowały już blisko 130 razy. Mimo to skutki wczorajszej burzy nadal odczuwalne są w całym mieście. Wiele ulic jest pozalewanych, nie wszędzie wrócił też prąd.
Wrocławianie przerażeni
Największe szkody poczyniła wichura. Powyrywała drzewa z korzeniami, poprzewracała znaki drogowe, pozrywała dachówki. Wszystko to lądowało na chodnikach, ulicach i samochodach.
- Siedziałyśmy z koleżanką w ogródku, momentalne zerwał się wiatr, więc schowałyśmy się do środka, do knajpy. Po chwili latały już stoliki, parasole, krzesła – opowiada wrocławianka, która akurat była w okolicy Rynku.
- Mieszkam we Wrocławiu od 40 lat, ale takiej nawałnicy jeszcze nie widziałem. To trwało może 20 minut, ale z nieba leciał grad wielkości orzechów włoskich – relacjonuje nam jeden z taksówkarzy.
Posłuchaj relacji wrocławian:
Gdzie straty są największe?
Z dużymi opóźnieniami działa obecnie komunikacja miejska – gdzieniegdzie drzewa nadal blokują torowiska, a stojąca pod wiaduktami woda utrudnia przejazd. Jak podaje Centrum Zarządzania Kryzysowego we Wrocławiu, największe zniszczenia zauważalne są na ul. Mosiężnej i Spiżowej.
Nocą zalany był także Dworzec Główny PKP. Część pociągów odwołano, niektóre kursują z opóźnieniem. Najważniejsze ulice są już przejezdne. Na szczęście nikt nie ucierpiał.
Zobacz to na filmie:
