Do niecodziennej interwencji zostali wezwani policjanci z komisariatu na Psim Polu. Jedna z mieszkanek osiedla zawiadomiła policję, że z zaparkowanego pod oknami jej budynku samochodu dostawczego dochodzą dziwne odgłosy. Przybyli na miejsce funkcjonariusze potwierdzili spostrzeżenia zgłaszającej. Ze wskazanego samochodu wyraźnie słychać było charakterystyczne beczenie.
Szybko ustalono właściciela samochodu. Kiedy mężczyzna otworzył samochód, okazało się, że w środku znajduje się owca. Zwierzę miało skrępowane nogi, było bardzo przestraszone i zaniedbane. Właściciel pojazdu przyznał, że kupił owcę, aby ją zjeść podczas przyjęcia zorganizowanego z okazji urodzin członka jego rodziny.
- Sposób przetrzymywania owcy pozostawał sprzeczny z przepisami Ustawy o Ochronie Zwierząt. Policjanci natychmiast odebrali zwierzę dotychczasowemu właścicielowi i umieścili je w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt we Wrocławiu, prowadzonym przez Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, które zapewniło owcy godne warunki – informuje st. sierż. Krzysztof Marcjan z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Wkrótce okazało się, że to nie pierwsza owca, jaka miała być w tym miejscu zabita i zjedzona. Policjanci ustalili, że wcześniej, na podwórku pomiędzy budynkami, doszło do uboju jeszcze jednej owcy. Podejrzany o znęcanie się nad zwierzęciem mężczyzna usłyszał zarzuty dotyczące m.in. niewłaściwego bytowania zwierzęcia oraz trzymania na uwięzi bez możliwości poruszania się. O jego dalszym losie zdecyduje sąd. Może grozić mu nawet do 3 lat pozbawienia wolności.
Tymczasem w schronisku dla zwierząt okazało się, że owca jest… baranem. Taką płeć wskazał bowiem dyżurujący w schronisku lekarz weterynarii. Władze schroniska nie tylko zaopiekowały się zwierzęciem, ale ogłosiły też na Facebooku konkurs na imię dla uratowanego baranka.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj