Wrocław. Włamanie do siedziby rady osiedla
Wrocław z miasta, które wzbudzało zazdrość w całym kraju, przez ostatnie lata stał się miejscem, z którego co chwila śmieje się cała Polska. Regularnie media informują o kolejnych popisach lokalnej władzy, która mniej lub bardziej, ale skutecznie kompromituje stolicę Dolnego Śląska. Były więc rady programowe, których członkowie (politycy i znajomi prezydenta Jacka Sutryka) za pieniądze testowali sałatki w Aquparku, były agresywne słowa Sutryka pod adresem niepełnosprawnego mężczyzny, czy stworzenie mechanizmów finansowych, które pozwalają zarabiać prezydentowi i jego świcie w różnych polskich miastach.
Teraz jednak wydarzyła się taka historia, która jest wręcz niewiarygodna, ale niestety – prawdziwa.
W czwartek (12 stycznia) do siedziby rady osiedla Osobowice wtargnęła grupka mężczyzn i jedna kobieta. Podjechali kilkoma samochodami i widać było od razu, że nie ma co z nimi żartować. Ni stąd, ni zowąd zaczęli dobijać się, aby wejść do środka. Drzwi były jednak zamknięte, w ruch więc poszły wiertarki. Kiedy zniszczono zamki, zaraz wstawiono nowe i zamknięto drzwi na klucz. Wywieszono też kartkę (bez żadnych pieczątek), że doszło do awarii i nie można przez to wchodzić do środka.
- Ludzie ci nie chcieli się przedstawić. Ale rozpoznałam, że to pracownicy miejskiej spółki Wrocławskie Mieszkania – mówi nam Joanna Nawrot, przewodnicza zarządu rady osiedla Osobowice.
Radni osiedlowi, wybrani w demokratycznych wyborach, wezwali policję. Ta przyjechała pod siedzibę, ale pracownicy spółki uciekli. - Na miejscu nie było już osób, które włamały się do środka – potwierdza Aleksandra Freus z biura prasowego wrocławskiej policji. - Zadzwoniliśmy do Wrocławskich Mieszkań, ale tam usłyszeliśmy, że nic nie wiedzą o żadnych pracach w tym miejscu. Kiedy podaliśmy rysopis sprawców, wtedy przyznano, że to urzędnicy. Ich działanie było niezgodne z prawem, bo siedziba rady osiedla jest w zarządzie rady – zaznacza Aleksandra Freus.
Poszło o spór z seniorami?
Dlaczego doszło do tak agresywnej akcji? Wrocławskie Mieszkania wyjaśniają, że w budynku miało dojść do awarii. Urzędnicy raz jednak twierdzą, że chodziło o gaz, a raz, że o prąd. Tak czy owak, urzędnicy zdają się sugerować, że sytuacja musiała być tak dramatyczna, że nie można było czekać z natychmiastową interwencją i trzeba było wejść siłowo do środka. W przypadku wycieku gazu używanie wiertarek mogło się skończyć tragedią. Na szczęście nie chodziło o gaz – sprawdziliśmy, że w tym miejscu nikt nie zgłaszał służbom żadnej awarii. Raczej nie chodziło też o prąd. - W ciągu ostatnich lat wiele razy zgłaszałam różne awarie prądu i wtedy nikt się nie włamywał, tylko dzwonił do nas i później wchodził do środka naprawić – dodaje Joanna Nawrot.
Rada osiedla sugeruje więc, że to nie awaria była przyczyną niezgodnego z prawem wtargnięcia wrocławskich urzędników. A zupełnie coś innego. - Dzień przed zajściem prezydent Jacek Sutryk był na spotkaniu z osobowickim klubem seniora – mówi nam Joanna Nawrot.
Prezydent fotorelację z tego spotkania zaprezentował w swoich mediach społecznościowych. Zdziwienie budzi fakt, że spotkanie odbyło się w salce parafialnej. Wszystko dlatego, że klub seniora jest skonfliktowany z radą osiedla. W efekcie zatargu, seniorzy stracili możliwość wejścia do siedziby rady. Nie mogli więc podjąć tam Sutryka i stąd skorzystali z gościnności proboszcza.
Nasi rozmówcy (nie chcą podawać nazwisk, bo się boją) stwierdzają, że seniorzy poskarżyli się na spotkaniu Sutrykowi, że nie mogą wejść do siedziby rady. Prezydent miał ich z uwagą wysłuchać, a wszyscy wiedzą, że problemy seniorów są mu szczególnie bliskie. Interesujące jest też to, że liderką klubu seniora jest matka wieloletniej znajomej Jacka Sutryka.
Oczywiście trudno przesądzać, że Jacek Sutryk umówił się z seniorami na odbicie siedziby rady osiedla. Nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy przecież, że prezydent kazał urzędnikom siłowo wtargnąć do siedziby demokratycznie wybranej rady, aby mogli z niej korzystać znajomi koleżanki.
Faktem jest, że dzień po spotkaniu Sutryka z seniorami doszło do niespodziewanego włamania i wymiany zamków. - Cóż za przypadek – ironizuje Joanna Nawrot.
Co na to prezydent? Ani Jacek Sutryk, ani jego rzecznicy nie odebrali od nas telefonu.
Co dalej? Jak ustaliliśmy, rada osiedla ma dostać klucze do nowych zamków i będzie mogła dalej korzystać ze swojej siedziby. Ale sprawą z groteskowej może stać się bardzo poważna. Włamaniem interesuje się bowiem policja. A za takie przestępstwo grozi nawet kara więzienia!