Projekt ustawy, o którym mowa, to nowelizacja dotychczasowych przepisów o ochronie zwierząt. Najbardziej kontrowersyjna z proponowanych zmian zakłada odebranie organizacjom prozwierzęcym prawa do samodzielnego interwencyjnego odbioru zwierząt. Jeśli ustawa wejdzie w życie, do interwencji będzie mogła przystąpić tylko policja lub straż miejska, ale dopiero po decyzji powiatowego lekarza weterynarii, który będzie musiał przybyć na miejsce.
Z dotychczasowych doświadczeń wrocławskiej Ekostraży wynika, że taki długi proces decyzyjny może znacznie opóźnić dotarcie pomocy.
- Wszystkie sytuacje po godz 15.00 albo w weekendy, kiedy powiatowy lekarz nie będzie mógł przyjechać na miejsce będą kończyć się śmiercią takiego zwierzęcia. Dla mnie jest to zamach na wolontariat - mówi Anna Chrobot, pełnomocniczka Ekostraży, która ocenia, że ostatnie posiedzenie w sejmie w sprawie projektu ustawy było kpiną.
- Byliśmy wyśmiewaną mniejszością, której nikt nie słuchał, której wyłączano mikrofon - opowiada Anna Chrobak. Ponoć na sali obrad zakazano im oklaskiwać swoich mówców.
Mowa o posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Zwierząt, Praw Właścicieli Zwierząt oraz Rozwoju Polskiego Rolnictwa, któremu przewodzi Jarosław Sachajko z PSL-Kukiz’15, które odbyło się 10 stycznia 2020 r. Pomysł popierają niektóre organizacje rolnicze i futerkowcy.
Głównym argumentem wprowadzenia zmian jest przekonanie, że organizacje prozwierzęce często dopuszczają się nadużyć w stosunku do właścicieli zwierząt.
Do tej pory wiele interwencji kończyło się "happy endem". Aleksandra Cukier z wrocławskiego schroniska dla zwierząt, wspomina o jednym:
- Pamiętam jak kilkadziesiąt kotów jednego miesiąca przyjęliśmy do schroniska, były bardzo chude, głodne, niewysterylizowane. Ich opiekun, to osoba chora psychicznie, nie zdawała sobie sprawy, że je krzywdzi. Postanowiliśmy je przyjąć - opowiada.
Choć na co dzień wrocławskie schronisko niesie pomoc przede wszystkim bezdomnym zwierzętom, sporadycznie zdarza się, że trafiają do nich psy czy koty po interwencji jednej z organizacji jak np. Ekostraż.
- U psa, którego podejrzewamy, że był bity, można zauważyć małą ruchliwość, wycofanie, małe zaufanie - wymienia Aleksandra Cukier.
Ekostraż wraz z innymi organizacjami jak Otwarte Klatki czy Viva, zamierzają licznie brać udział w kolejnych posiedzeniach w sejmie oraz głośno manifestować swój sprzeciw wobec nowelizacji ustawy. W planach także list otwarty do autora pomysłu zmian przepisów Jarosława Sachajko oraz druga kopia do Jarosława Kaczyńskiego.