W te historie czasem aż trudno uwierzyć.
- Piwiarnia za „Zajazdem” na pl. Kromera otwierała swoje podwoje już o 6.00 rano. Parę minut później klientów było już całkiem sporo. Połowa z nich spieszyła się do pracy, więc o kufelek prosiła poza kolejnością. Na ogół byli to… urzędnicy. Po południu kolejka przed kioskiem bywała kilkudziesięciometrowa - relacjonuje Jarosław Maliniak.
„Karłowiczanka” przy ul. Zawalnej czy bar „Wrocławski” przy ul. Kościuszki zaczynały pracę o godzinie 8.00. Pijalnia piwa przy moście Zwierzynieckim o godzinie 10.00.
>> Zobacz też: Wrocław: Te miejsca wyglądają dziś zupełnie inaczej. Poznajecie je? [GALERIA]
Przyjeżdżali samochodami i tramwajami by gasić pragnienie
Piwiarnie działały też między innymi przy ulicy Poniatowskiego, u zbiegu ulic Grabiszyńskiej i Zaporoskiej, na Sołtysowicach czy przy Obornickiej. W tym ostatnim miejscu pijalnia piwa znajdowała się tuz obok przystanku MPK. Przychodzili tam jednak nie tylko pasażerowie.
- Bezustannie kłębił się tam tłum pasażerów oraz właścicieli jednośladów, którzy chętnie przyjeżdżali gasić pragnienie. Później odjeżdżali, czego raczej nie widział dzielnicowy - dodaje Jarosław Maliniak.
Obejrzyjcie zdjęcia wrocławskich piwiarni z lat 70. w galerii nad tekstem! Zdjęcia pochodzą z fanpage'a Nie-zapomniany Wrocław. Można tam znaleźć dużo więcej fotografii miasta sprzed lat.