nastolatek uderzony przez nauczyciela

i

Autor: Shutterstock zdjęcie ilustracyjne

skandal w wołowie

Dorian dostał w twarz od wuefisty. Nauczyciel się broni: „miałem łzy w oczach”. Zaskakująca postawa dyrektorki

2023-02-10 11:15

Skandaliczne zdarzenie w jednej ze szkół w Wołowie na Dolnym Śląsku. Nauczyciel wychowania fizycznego miał uderzyć ucznia po tym, jak ten rozpędzony wpadł w niego. Na tym nie koniec. Bulwersować może również postawa dyrektorki. Szokującą sprawę przedstawił program Uwaga! TVN.

Wołów. Nauczyciel miał uderzyć ucznia w szkole

Do zdarzenia doszło na korytarzu szkolnym w jednej ze szkół w Wołowie. Dorian przekomarzał się z koleżanką, a następnie zaczął uciekać. Po kilku sekundach rozpędzony wpadł w nauczyciela wychowania fizycznego. Później stało się coś szokującego. - W drzwiach przy sali gimnastycznej zderzyłem się z nauczycielem wychowania fizycznego. Zacząłem go przepraszać, ale po mniej więcej dwóch sekundach dostałem w twarz. W prawy policzek z lewej ręki – powiedział uczeń w reportażu Uwaga! TVN.

Nauczyciel tak zrelacjonował tę sytuację. - Szedłem, byłem odwrócony i wpadł na mnie. Dostałem w okulary. To nie było tak, że to było celowe, zamierzone, broń boże. To był odruch, nad którym nie panowałem. Nie wiedziałem co się dzieje, miałem łzy w oczach. To było bardzo szybkie, dynamiczne – wyjaśnił mężczyzna.

Całe zdarzenie widzieli również inni uczniowie, których nie brakowało wtedy na korytarzu. Oni nie mają wątpliwości, że doszło do uderzenia. - Widziałem jak Dorian wbiegł w wuefistę i trzy razy przeprosił go. Pan popatrzył na Doriana i mu „sprzedał liścia”. Jak go uderzył, to po chwili dotarło chyba do niego, co zrobił – powiedział dziennikarzowi Uwagi jeden z nich.

Presja ze strony dyrektorki?

Nie był to jednak koniec sprawy. Po godzinie uczeń – którego opiekunowie w ogóle nie zostali powiadomieni o sprawie - został wezwany do dyrektorki. Przebieg rozmowy, w której uczestniczył również nauczyciel wuefu bulwersuje nie mniej, niż sam incydent.

Na początku wuefista przeprosił ucznia. - Dorian, nie wiem jak to się stało. Nie chciałem cię uderzyć, tylko chciałem się obronić. Dostałeś, moja wina. Przepraszam cię za to – słychać na nagraniu, który dziennikarzom przedstawili matka i ojczym chłopca.

Tymczasem słowa dyrektorki można uznać za próbę bagatelizowania całej sprawy, a nawet wywarcie presji na ucznia. „Maźnął cię, bo akurat byłeś pod ręką. Nie wiem, czy zrobiłabym inaczej, jakby ktoś na mnie wpadł” – słyszymy. Albo szefowa szkoły sugeruje, że chłopiec musiałby zwracać koszty rozbitych okularów, które kosztowały 3 tysiące złotych. - Wiesz, nie mówiąc tutaj głośno, bo nie mówiłam tego, pójdzie do lekarza, weźmie obdukcję no i masz problem facet – słyszymy w innym fragmencie nagrania, gdy chłopiec został sam z dyrektorką w gabinecie. Według pani Anny, matki Doriana, można te słowa uznać wręcz za próbę zastraszania.

- Pani dyrektor próbowała całą winę zrzucić na mnie. Nie zapytała się o moje zdrowie, o to jak się czuję, czy coś mi się stało. Pytała za to pana od WF-u jak się on czuje i czy coś mu się stało – dodał w reportażu Dorian.

Dyrektorka i nauczyciel są spokrewnieni

Dyrektorka szkoły dziennikarzom Uwagi tłumaczyła, że interesowała się losem chłopca. Gdy usłyszała nagraną rozmowę przyznała: - Może w tej rozmowie popełniłam błąd, może się zagalopowałam, ale miałam zupełnie inną intencję.

Szefowa placówki nie powiadomiła o incydencie Kuratorium Oświaty, mieli ją wyjaśnić inni nauczyciele. Sprawa trafiła do rzecznika dyscyplinarnego dolnośląskiego kuratorium dopiero po tym, gdy dowiedziało się o niej – zaalarmowane przez rodziców – starostwo powiatowe w Wołowie, czyli organ założycielski placówki.

- Pani dyrektor odpowiedziała nam, że powołała zespół, który wyjaśnia sprawę. Sama wyłączyła się z działania w tym zespole, ponieważ istnieją powiązania rodzinne między panią dyrektor, a nauczycielem. Nauczyciel to siostrzeniec pani dyrektor – mówi w reportażu Janusz Dziarski, starostwa wołowski. Nie ma on jednak wątpliwości, że sprawa powinna zostać natychmiast zgłoszona do kuratorium przez szefową szkoły.

Wrocław. Akcja poszukiwawcza 24-letniego Bartosza