Do zdarzenia doszło w poniedziałek, 18 października, około godz. 7.30. Na 159. kilometrze autostrady A4 (na wysokości miejscowości Rzeplin), na lewym pasie w kierunku Wrocławia, zderzyły się dwa samochody osobowe. - Policjanci, którzy pojawili się na miejscu zdarzenia ustalili, że kierowca osobowego forda nie zachował należytej ostrożności i uderzył w tył jadącego przed nim audi Q3. Zarówno sprawca, jak i kierująca audi kobieta, jechali sami. Oboje byli trzeźwi. Sprawca kolizji został ukarany mandatem - relacjonuje sierżant sztabowy Rafał Jarząb z biura prasowego wrocławskiej policji. Prawdopodobnie kierowca forda zagapił się albo jechał "na ogonie" audi.
Zdjęcia z wypadku dzięki uprzejmości portalu 24wroclaw.pl
Według świadków zdarzenia za kierownicą audi siedziała Beata Szydło, była premier, a obecnie europosłanka PiS. Udało nam się to potwierdzić również w innym źródle, co przyznał także w rozmowie z Interią Paweł Rybicki, były współpracownik Beaty Szydło. - Tuż po zdarzeniu rozmawiałem z panią premier - ani jej, ani kierowcy z drugiego auta nic się nie stało, na miejsce nie była wzywana karetka – powiedział.
Auto byłej premier zostało tylko nieznacznie porysowane. Gorzej z fordem, którego lewy bok został mocno uszkodzony. Po zdarzeniu oba pojazdy zjechały na pas zieleni przy bramkach rozdzielających pasy ruchu. W tym czasie kierowcy jadący autostradą w stronę Wrocławia musieli liczyć się z niewielkimi utrudnieniami.
Polecany artykuł:
Przypominamy, że w lutym 2017 r., kiedy Szydło była premierem, przeżyła poważny wypadek w Oświęcimiu. Do zdarzenia doszło, gdy kolumna aut Biura Ochrony Rządu wyprzedzała fiata seicento prowadzonego przez 20-letniego Sebastiana Kościelnika. Młody kierowca nie dostrzegł wszystkich aut w kolumnie i przy próbie skrętu w lewo uderzył w samochód z szefową rządu. Auto z Beatą Szydło wjechało w drzewo. Premier, jej kierowca i funkcjonariusz BOR odnieśli obrażenia.
W lipcu 2020 r. Sąd Rejonowy w Oświęcimiu uznał Sebastiana Kościelnika za winnego, lecz go nie skazał. Kierowca miał tylko zapłacić 1000 zł nawiązki byłej premier i jej kierowcy. W marcu tego roku Sąd Okręgowy w Krakowie rozpoczął się proces odwoławczy, bo na wniosek prokuratury chce przesłuchać kluczowych świadków i zbadać ich wiarygodność. Sprawa szybko nie zostanie zamknięta, bo obrońca Kościelnika wystąpił o wyłączenie ze składu sędziego, powołując się na orzeczenie TSUE.