Za gwałty, bicie i poniżanie. Zakonnice z Trzebnicy mają zapłacić wielkie zadośćuczynienie

i

Autor: Kasia Zaremba/Super Express, Shutterstock

Sąd nie miał wątpliwości

Za gwałty, bicie i poniżanie. Zakonnice z Trzebnicy muszą sporo zapłacić

2023-07-25 14:55

Pan Paweł w ośrodku wychowawczym sióstr boromeuszek w Zabrzu był bity, upokarzany, a nawet gwałcony. Ogromu krzywd doznał z rąk sióstr zakonnych lub przy ich aprobacie. Teraz usłyszał wyrok (na razie nieprawomocny) w sprawie o zadośćuczynienie, który wytoczył swojej oprawczyni i zgromadzeniu.

- Walka mojego Klienta o godność była dla niego długa i wymagająca, ale sprawiedliwość jest dziś górą! Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał dziś bohaterowi reportażu „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie” pół miliona złotych zadośćuczynienia – napisał w poniedziałek, 24 lipca, w mediach społecznościowych mecenas Przemysław Rosati, który reprezentował pana Pawła.

Gehnna trwała od lat

Ośrodek wychowawczy w Zabrzu działał od lat 70. ubiegłego wieku. Niemal od początku dochodziły z niego dramatyczne relacje wychowanków, ale nigdy nikt nie chciał uwierzyć ofiarom. Sytuacja jeszcze się pogorszyła, gdy władzę w nim objęła siostra Bernadetta. Bicie, często wieszakiem czy prętem, ciągłe poniżanie i wyzwiska oraz zezwalanie na gwałty (a nawet zachęcanie do nich!) dokonywane przez starszych wychowanków, stały się codziennością ośrodka jak z horroru. Przez lata wszystko było tuszowane i zamiatane pod dywan, a siostra Bernadetta… dostawała nagrody.

Pan Paweł, dziś trzydziestokilkuletni mężczyzna, trafił do ośrodka, gdy miał niespełna 2 lata. Opuścił go w 2006 roku jako 14-latek. Wtedy też po raz pierwszy opowiedział swoją wstrząsającą historię. W tym czasie czasie doszło również do zaginięcia ośmioletniego Mateusza. Został on zamordowany przez swojego kuzyna, 25-letniego Tomasza i kolegę Łukasza. Okazali się oni wychowankami ośrodka w Zabrzu, a podczas śledztwa ze szczegółami opowiedzieli, co się w nim działo przez lata. Jak gwałcili i gnębili młodszych podopiecznych.

Tego śledczy nie mogli już zbagatelizować, zwłaszcza że praktyki jak z horroru potwierdziło 22 wychowanków. Siostra Bernadetta, a właściwie Agnieszka F., została skazana na dwa lata więzienia. Długo udawało jej się uniknąć więziennej celi, ale ostatecznie odbyła całą karę. Jej główna pomagierka siostra Franciszka (Bogumiła L.) usłyszała wyrok 8 miesięcy więzienia zawieszeniu.

Cała Polska dowiedziała się o sadystycznej szefowej ośrodkach z reportaż Justyny Kopinskiej pt. „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?” w 2007 roku. Pan Paweł był głównym bohaterem tego wstrząsającego tekstu.

W końcu mężczyzna zdecydował się pozwać Kongregację Sióstr Miłosierdzia Św. Karola Boromeusza w Trzebnicy, Agnieszki F. i PZU - ubezpieczyciela Kongregacji. Żądał miliona złotych zadośćuczynienia, a także 2,5 tys. złotych renty. Pozwani chcieli oddalenia wniosku. Ostatecznie  Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał mężczyźnie pół miliona zadośćuczynienia za doznane krzywdy.

- Ten wyrok to zadośćuczynienie za doznane krzywdy mojego klienta. Nie tylko z rąk siostry skazanej w tej sprawie, ale całej instytucji, która prowadziła ten ośrodek – powiedział nam mecenas Przemysław Rosati, pełnomocnik pana Pawła. - To również jasny sygnał dla wszystkich ofiar, że nie należy się bać i trzeba walczyć w swoje prawa, nawet jeśli po drugiej stronie jest teoretycznie silniejszy przeciwnik – dodał.

Co zrobią siostry Boromeuszki?

Wyrok nie jest prawomocny. Czy Kongregacja Sióstr Miłosierdzia Św. Karola Boromeusza w Trzebnicy go wykona, czy się od niego odwoła? Przedstawicielki zgromadzenia nie chciały komentować sprawy. Odesłały do swojego pełnomocnika. Gdy tylko otrzymamy stanowisko kancelarii Parchimowicz i Kwaśniewski, umieścimy je w tekście.

Grób Oli na cmentarzu w Legnickim Polu