Najwięcej chorych na niby było w Legnicy (962 osoby), ale sporo też we Wrocławiu (748 osób) czy w Wałbrzychu (658 osób).
- Mieliśmy rekordzistę, osobę, która prowadzi działalność gospodarczą. Była pięć miesięcy na zwolnieniu lekarskim i musiała nam oddać ponad 30 tysięcy złotych - opowiada Iwona Kowalska, rzeczniczka ZUS.
"Życzliwi" donoszą, że L4 ktoś spędził szusując po stokach
Kontrolerzy łatwo weryfikują zwolnienia.
- Przychodzą do domu, sprawdzają czy danan osoba jest w miejscu zamieszkania. Ktoś wyjeżdża na urlop za granicę, leci samolotem, więc kupuje bilet. Chwali się zdjęciami przed znajomymi. Wszystkie te ślady zostają. To najczęściej właśnie "życzliwi" donoszą, że ktoś wziął zwolnienie lekarskie, a w tym czasie pojechał sobie szusować na nartach - dodaje iwona Kowalska.
Zwolnienia kwestowane są przez lekarzy orzeczników i inspektorów terenowych.
Surowe ziemniaki i termometr w herbacie
Jak symulować chorobę wiedzą już uczniowie.
- Zadzwoniłem i udawałem, że kaszlę i się źle czuję. Mówiłem takim zmarnowanym głosem - wyjasnia jeden z zapytanych.
- Trzeba mówić, że brzuch boli i człowiek źle się czuje. Ja tak robię - dodaje inna uczennica.
- Termometr w herbatę, wtedy będzie wysoka temperatura - radzi kolejna.
- Surowe ziemniaki się je. To powoduje bóle brzucha, gorączkę - tłumaczy następna.
- Raz umyłam włosy i siedziałam w otwartym oknie żeby było zimno i żeby mnie przewiało. Zadziałało, chorowałam tydzień - opowiada jeszcze inna zapytana.
Posłuchaj materiału reportera Radia ESKA Rafała Sterczyńskiego: