Komendant trafił do szpitala przy Weigla w nocy ze środy na czwartek (3 na 4 stycznia) po tym jak został odnaleziony przez strażników ochrony kolei przy sklepie Lidl przy ulicy Hubskiej. Miał rozwaloną głowę i był bez butów.
Wcześniej policjanci potwierdzali tylko, że komendant trafił na SOR. Teraz mówią więcej.
- Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że komendant był pod wpływem alkoholu. Nie jest to zachowanie godne oficera policji. Mimo, że Zbigniew Raczak nie był wtedy na służbie przez cały czas powinien być wzorem zachowania - tłumaczy Paweł Petrykowski, rzecznik Komendy wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Odwołanie Raczaka ze stanowiska komendanta wrocławskiej policji zapowiedział wczoraj minister administracji Mariusz Błaszczak, a wykonał to zadanie komendant dolnośląskiej policji Tomasz Trawiński. Wobec Raczaka zostało także wszczęte postępowanie dyscyplinarne ze względu na złamanie etyki zawodowej. Sprawę badają również pracownicy Biura Kontroli Komendy Głównej Policji.
Dwaj komendanci świętowali spodziewane awanse?
Tymczasem w mediach pojawiły się informacje, że przed tym jak znaleziono go pod sklepem komendant miejski wrocławskiej policji świętował wspólnie z komendantem wojewódzkim przyszłe awanse. Zbigniew Raczak miał awansować do komendy wojewódzkiej. Awans miał dostać również Tomasz Trawiński - podaje TVN 24. Policja nie potwierdza tej wersji zdarzeń
- Absolutnie zaprzeczam, że komendant Trawiński pił z komendantem Raczakiem alkohol 3 stycznia - podkreśla Paweł Petrykowski.