Wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Pod konsulat podjechał samochód, z którego wybiegła kobieta i zaczęła wzywać pomocy. W aucie znajdowało się małe dziecko. Dusiło się.
- Policjant, który akurat pełnił służbę, wezwał pogotowie, ale sam zaczął też akcję ratunkową, bo maluch zaczął sinieć i przestał oddychać - opowiada Paweł Petrykowski z wrocławskiej policji.
Bezcenna pierwsza pomoc
Funkcjonariusz położył sobie dziecko na ręce głową w dół, bo myślał, że się zadławiło. To jednak niewiele pomogło.
- Wtedy policjant rozpoczął akcję resuscytacyjną. Dzięki reanimacji chłopiec zaczął oddychać i funkcjonariusz przekazał go mamie. Wtedy przyjechało pogotowie - dodaje Paweł Petrykowski.
Karetka odwiozła malucha wraz z jego mamą na badania do szpitala.