UMWD

i

Autor: UWMD

Bezpartyjni z Platformą chcą przejąć władzę na Dolnym Śląsku

2021-03-18 17:23

Bezpartyjni Samorządowcy chcą blisko współpracować z opozycją w sejmiku: czyli z Koalicją Obywatelską oraz Nowoczesną Plus. Ich działania mają być wprost wymierzone w obecną władzę, z marszałkiem Cezarym Przybylskim na czele. Założenie jest jednak takie, że to plan na najbliższy czas. A później?

Bezpartyjni Samorządowcy są już po pierwszych rozmowach z przedstawicielami opozycji, w skład której głównie wchodzą członkowie Platformy Obywatelskiej. Zaplanowano także kolejną turę pertraktacji, do które może dość w niedzielę. Ale i bez niej wiadomo, że wola współpracy jest duża. Tzw. "Bezpartyjni Samorządowcy bez i" razem z opozycją to 19 głosów. Za mało, aby odwołać marszałka Cezarego Przybylskiego, ale wystarczająco aby nie zgadzać się z jego pomysłami. Bo w sejmiku teraz mają większość - wszystkich radnych jest 36 - więc mogą blokować pracę obecnego zarządu.

Po drugiej stronie barykady mamy Prawo i Sprawiedliwość i Bezpartyjnych i Samorządowców. W nazwie tych drugich jest "i", a złośliwi zauważają, że wiele mówiące są skróty ugrupowań koalicyjnych: PiS BiS. 

Co prawda pozycja marszałka teraz jest raczej niezagrożona, ale Bezpartyjni i Samorządowcy chcą pozyskać nowych członków do swojego klubu, aby odzyskać większość dla koalicji. Ustaliliśmy, że zwrócono się choćby do Michała Bobowca. Polityk, jeszcze niedawno członek zarządu województwa, rozstał się z Przybylskim w nienajlepszej atmosferze.   

Teraz może liczyć na tytuł wicemarszałka i departament sportu plus wpływ na obsadę prezesów kilku spółek. Czy Bobowiec się zdecyduje? Wiemy, że mógłby się zastanowić nad ofertą, ale pod warunkiem, że najpierw marszałek Przybylski publicznie go przeprosi za ubiegłoroczne nieeleganckie zwolnienie. 

Przejście Bobowca do obozu marszałka nie byłoby zaskakujące, ponieważ wiadomo że nie przepada za Dariuszem Stasiakiem, z którym teraz zasiada w jednym klubie. Poza tym szlak przetarł Marek Obrębalski: jeszcze trzy dni temu radny robił sobie zdjęcia w towarzystwie Stasiaka, aby wczoraj (środa) zasilić obóz marszałka.   

- Możemy współpracować z każdym, ale nie ze Stasiakiem - mówi twardo Bohdan Stawiski, zaufany marszałka Przybylskiego. - Powinniśmy bowiem kreować politykę w oparciu o samorządowy pragmatyzm, ale też wartości nadrzędne takie, jak osobista uczciwość i szacunek do ludzi - dodaje polityk.

Zdaniem sojuszników marszałka, Stasiak postanowił doprowadzić do kryzysu w sejmiku, ponieważ dowiedział się, że nie będzie mógł liczyć na pierwsze miejsce na liście w następnych wyborach (ma dostać je Michał Rado).  

Wycofanie Stasiaka to m.in. efekt naszych ubiegłorocznych publikacji, w których ujawniliśmy, że polityk ten zarabia ogromne pieniądze będąc zwykłym urzędnikiem w miasteczku na Dolnym Śląsku. Kliknij i sprawdź ile zarabia Dariusz Stasiak. Bezpartyjni uważają, że praca dla samorządu to misja, a nie forma gromadzenia fortuny.

Opisaliśmy też wstydliwą historię z Wietnamu, do którego wybrała się delegacja polityków z Dolnego Śląska, a uczestnikiem wyprawy był Stasiak. Doszło tam do szokującego wydarzenia, ponieważ obsługa hotelu zorientowała się, że z apartamentu zajmowanego przez polityka zniknęły... klapki. Poznaj szczegóły wietnamskiej KOMPROMITACJI

Zdaniem ludzi marszałka, to właśnie Stasiak omotał Mirosława Lubińskiego i Patryka Wilda. - Czekamy aż się zorientują z kim przystali. Wierzymy, że się opamiętają i wrócą na naszą stronę - słyszymy.

Ustaliliśmy też, że na wyraźne polecenia marszałka Przybylskiego Stasiak ma zostać pozbawiony intratnych zleceń, które ma choćby w gminie Chocianów. 

Sam Stasiak na Facebooku napisał oświadczenie, w którym wskazuje że jest ofiarą dziennikarzy "mediów publicznych". Zaapelował też do Centralnego Biura Antykorupcyjnego, aby prześwietlono jego majątek, zapewniając, że jest uczciwy.

Interesujące jednak, że CBA zostało zawiadomione już wcześniej przez działacza ze Ścinawy, Pawła Kowalskiego. - Powiadomiłem też prokuraturę. Uważam bowiem, że Stasiak złożył fałszywe oświadczenie majątkowe, w który zataił swoje prawdziwe dochody - mówi nam Kowalski