- W nocy otrzymaliśmy telefon od jakiegoś mężczyzny, że w jednym z szybów jest bomba. Pracownicy zostali więc przeniesieni na drugi szyb i stamtąd wywiezieni - opowiada Anna Osadczuk z KGHM.
Częściowy paraliż kopalni
Pierwsza, poranna zmiana nie zjechała już na dół. Do budynku Zakładów Górniczych Rudna nie zostali wpuszczeni też pracownicy biurowi, bo biuro znajduje się blisko kopalni. W sumie rano swoich zadań nie mogło wykonywać około 300 osób.
Polecany artykuł:
- Powiadomione zostały wszystkie służby, łącznie z policją i ABW. Wszyscy są na miejscu - zapewnia Anna Osadczuk.
Pirotechnicy pojawili się na miejscu dopiero parę godzin po alarmie. Około godziny 11.00 zaczęli sprawdzać czy w kopalni rzeczywiście jest bomba.
W pozostałych oddziałach kopalni nadal prowadzony jest fedrunek.