W Sądzie Okręgowym we Wrocławiu rozpoczął się proces więźnia, który w lutym tego roku w celi Zakładu Karnego w Wołowie zabił 68-letniego współwięźnia. 36-letni oskarżony nie przyznaje się do winy, nie chce składać zeznań, ani uczestniczyć w procesie. Podaje inne dane personalne i wydaje się, że albo kpi z wymiaru sprawiedliwości, albo jest niepoczytalny.
Wyjątkowo okrutne zabójstwo
Polecany artykuł:
Do zabójstwa doszło 5 lutego na oddziale terapeutycznym więzienia. Daniel B. na widok strażnika, który wszedł do celi stwierdził, że jego współwięzień "śpi i nie trzeba go budzić". Tymczasem mężczyzna zmaltretowany leżał w kałuży krwi. W akcie oskarżenia Barbara Stelmachowicz z Prokuratury Rejonowej w Wołowie szczegółowo wyliczała obrażenia jakie miał na ciele zabity i więzień.
- Wieloodłamowe złamanie kości szczękowej lewej z otwarciem zatoki szczękowej, odłamanie wyrostka zębodołowego i obecność w niej dużej ilości płynnej krwi, krwiaków podpajęczynkowych, obecność krwi w komorach mózgu, złamania żeber oraz obecność krwi w żołądku, które skutkowały jego zgonem - mówiła w sądzie prokurator.
"Jestem Dotaniel"
Oskarżony podaje inne imię i nazwisko niż figuruje w sądowych dokumentach. Przekonuje, że ma na imię Dotaniel, posiada żonę i 35 dzieci: 18 dziewczynek i 17 chłopców oraz wytwórnię papierosów wartą kilka milionów złotych.
Polecany artykuł:
Daniel B. próbował dowieść, że nie jest tym mężczyzną, za którego biorą go policja i wymiar sprawiedliwości. Odmówił składania wyjaśnień i uczestnictwa w samym procesie. Nie przyznaje się do winy. Podczas procesu, oddziałowy zakładu karnego w Wołowie potwierdził, że oskarżony był sam w celi, kiedy znaleziono w niej jego martwego współwięźnia. 36-latkowi grozi dożywocie.
Zobacz film reportera Radia ESKA Rafała Sterczyńskiego:
Posłuchaj materiału reportera Radia ESKA Rafała Sterczyńskiego: