Uwagę policjantów patrolujących rano ulice Wrocławia zwrócił styl jazdy mężczyzny, który wjechał na jedną ze stacji benzynowych. Funkcjonariusze, podejrzewając że kierowca osobowego fiata może być pijany, postanowili go skontrolować. Jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę. Już po otwarciu drzwi przez siedzącego za kierownicą auta 40-letniego mężczyznę, dało się wyczuć silną woń alkoholu. 40-latek był tak pijany, że po opuszczeniu pojazdu miał problemy z utrzymaniem równowagi i gdyby nie pomoc policjantów najprawdopodobniej by się przewrócił. Badanie alkomatem wykazało, że miał w organizmie ponad 2 promile alkoholu. To był jednak dopiero początek jego kłopotów.
ZOBACZ TEŻ: Zignorował kwarantannę i wsiadł pijany za kierownicę. Chciał nakarmić psa
- Mężczyzna wylegitymował się dowodem osobistym, na którym widoczne były ślady białej substancji - informuje sierż. szt. Paweł Noga z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. - 40-latek wyznał bez skrępowania, że minionej nocy pił alkohol i zażywał amfetaminę, dlatego też ślady na dokumencie najpewniej są jej pozostałością.
Wkrótce wyszło też na jaw, że zatrzymany mężczyzna ma orzeczony dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, a ponadto jest poszukiwany celem odbycia kary 1,5 roku pozbawienia wolności. Jakby tego było mało, samochód, którym jechał, w ogóle nie powinien znaleźć się na drodze, bo nie miał aktualnych badań technicznych ani polisy OC.
O dalszym losie zatrzymanego mężczyzny zdecyduje sąd. Za popełnione przestępstwa grozić mu może kara nawet 5 lat pozbawienia wolności.