Był sierpień, zbliżał się koniec wakacji. 10-letnia Kamilka z Kamiennej Góry nie mogła już doczekać się rozpoczęcia roku szkolnego, spotkania przyjaciół z klasy oraz nowych przedmiotów. Dziewczynka była tak podekscytowana zbliżającym się 1 września, że już kilkanaście dni przed powrotem do nauki poprosiła mamę, żeby wybrały się do sklepu po potrzebne zakupy. Kamilka chciała nowy piórnik, niezbędne zeszyty i przybory do pisania. Niestety, gdy wychodziła ze sklepu, na jej drodze stanął Samuel N. z siekierą w dłoni…
Pomagali zwykli ludzie
Dziewczynka była dobrze znana mieszkańcom Kamiennej Góry. Gdy się urodziła, okazało się, że jej serduszko jest chore. Potrzebna była operacja. Ostatecznie okazało się, że dziewczynka musiała przejść ich aż kilka. Jej stan zdrowia na szczęście z dnia na dzień się poprawiał, a pomagało w tym całe miasteczko. Ludzie trzymali za nią kciuki, nie brakowało też takich, którzy finansowo wspierali walkę 10-latki ze straszną chorobą. Dziewczynka była lubiana, do każdego się uśmiechała, zawsze była bardzo grzeczna, a część mieszkańców mówiło o niej „to nasze kochane oczko w głowie”. Dlatego też to, co zdarzyło się dokładnie 8 lat temu do dziś sprawia, że na samą myśl ludziom w Kamiennej Górze robi się słabo. Kamilka została bowiem w sposób bestialski zamordowana.
Jeden, potworny cios
Na Kamilkę czekała jeszcze jedna, prawdopodobnie już ostatnia, operacja serduszka. Stęskniona za szkołą 10-latka, 19 sierpnia 2015 r. wybrała się z mamą do księgarni po podręczniki i inne rzeczy potrzebne do nauki, a gdy z niej wychodziła, drogę zastąpił jej Samuel N., 27-letni wówczas mężczyzna, który mieszkał niedaleko Kamilki. Zwyrodnialec zobaczył dziecko i zamachnął się na nie siekierą. Zadał jeden, potworny cios. Siekiera uderzyła celnie w głowę…
Dziewczynka nie miała szans. Mimo, że szybko trafiła do szpitala i znalazła się pod opieką lekarzy, nie udało się uratować jej życia. Samuel został szybko złapany przez przechodniów i można wręcz mówić o cudzie, że nie doszło wtedy do linczu. – Śmierć za śmierć! Domagamy się wydania tego człowieka. Zapłaci za to, co zrobił – żądali w 2015 r. mieszańcy Kamiennej Góry.
Chciał kogoś ukarać
Mężczyzna trafił do aresztu i wkrótce zaczęły wychodzić na światło dzienne inne przerażające fakty z jego życia. Samuel N. wychował się w rodzinie związanej z jednym z kontrowersyjnych kościołów. Z pozoru sprawiał dobre wrażenie. Był cichy, nie rzucał się w oczy. Mógł się nawet pochwalić niezłym wykształceniem fizjoterapeuty, ale dobrą pracą – już nie. Był sfrustrowany, że w Kamiennej Górze nie mógł znaleźć dla siebie zajęcia, a przez to musiał wciąż tu mieszkać i nie był w stanie spełniać swoich marzeń.
Mężczyzna uznał więc, że ktoś musi zapłacić za jego wyobrażone krzywdy. Wziął więc siekierę i poszedł do miejscowego urzędu pracy. W jego chorej głowie uroiło się, że to urzędniczki są winne jego rzekomych nieszczęść i niepowodzeń. Chciał je za to krwawo ukarać, ale gdy rozwścieczony trafił do urzędu, został z niego po prostu przegnany. Rozżalony wyszedł wtedy na ulicę i pech chciał, że spotkał Bogu winną 10-letnią Kamilkę…
Dziś miałaby 18 lat
W pogrzebie dziewczynki uczestniczyły tłumy. Ludzie zjechali się nawet z odległych zakątków kraju, aby ją pożegnać. 10-latka, która już prawie wygrała ze straszną wadą serca, została zamordowana bez żadnego powodu. Znalazła się po prostu w złym miejscu o niewłaściwej porze. Ta tragedia była tak wstrząsająca, że mieszkańcy Kamiennej Góry do dziś nie mogą pogodzić się z tym, co stało się w sierpniu 2015 roku… Dziś Kamilka miałaby już 18 lat.
Samuel N. trafił ostatecznie przed oblicze sądu, a ten nie był dla niego łaskawy. Zwyrodnialec odsiaduje karę dożywotniego więzienia.
Listen on Spreaker.