Makabra w Stanowicach. Dwie osoby w studni
Do zdarzenia doszło w nocy z niedzieli na poniedziałku (16/17 października). Przed godz. 2 w nocy mieszkańców Stanowic obudziły przeraźliwe krzyki Bernadetty S., która wyzywała pomocy. Służby ratunkowe dostały informację o godz. 1.45, że w przydomowej studni na jednej z posesji uwięziona jest kobieta.
- Po przybyciu na miejsce, okazało się, że na głębokości około trzech metrów znajduje się kobieta. Była kontaktowa, zanurzona w wodzie po pas z uwięzioną nogą. Strażacy rozłożyli sprzęt, sprawdzili detektorami czy nie ma gazów niebezpiecznych. Ratownik zszedł po drabinie do osoby poszkodowanej – powiedział portalowi olawa24.pl Krzysztof Gielsa, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Oławie.
Okazało się jednak, że nie można kobiety wyciągnąć, bowiem jej noga była uwięziona. Strażacy musieli wypompować wodę. Wtedy odkryli makabryczną prawdę. - W trakcie zauważono, że pod betonową płytą znajduje się jeszcze jedna osoba trzymająca kobietę za nogę. Uniesiono betonową płytę, obie osoby zostały wyciągnięte, lekarz będący na miejscu stwierdził zgon tej drugiej osoby – dodał Gielsa.
Denatem okazał się 64-letni Kazimierz K. Dlaczego kobieta od razu nie poinformowała strażaków, że w studni jest jeszcze jej znajomy? Na razie nie wiadomo. Policja pod nadzorem prokuratury wyjaśnia okoliczności makabrycznego zdarzenia. Na razie śledczy nie ujawniają szczegółów śledztwa, przede wszystkim – jako doszło do tego zdarzenia?
Jak doszło do zdarzenia w Stanowicach?
Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że do tragedii doszło podczas spożywania alkoholu przez Bernadettę S. i Kazimierza K. Prawdopodobnie siedzieli na studni, a następnie wpadli do środka, a dodatkowo na mężczyznę spadła jeszcze betonowa pokrywa studni. Zapewne wtedy, próbując się ratować, Kazimierz K. złapał swoją kompankę za nogę. Czy tak było w rzeczywistości? Ustali to śledztwo. Podobnie jak przyczyną zgonu mężczyzny. Choć w tym przypadku więcej będzie wiadomo po sekcji zwłok, na którą zostało skierowane ciało zmarłego.
We wtorek, 18 października, po południu rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu prok. Anna Placzek-Grzelak powiedziała, że zdarzenie był najprawdopodobniej efektem nieszczęśliwego wypadku. - Znajomi – kobieta i mężczyzna – weszli na płytę przykrywającą studnię, co spowodowało, że załamała się. Wraz ze zniszczoną płytą wpadli do studni; mężczyzna znalazł się pod płytą, a noga kobiety uwięzła w jej gruzach – powiedziała.
Polecany artykuł: