Historia księdza Kani z Wrocławia została przedstawiona w filmie braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu". Duchowny został skazany w 2015 r. na 7 lat więzienia za molestowanie i zgwałcenie ministrantów. Kościół tuszował sprawę księdza Kani przenosząc go do kolejnych parafii. Ze stanu kapłańskiego został wykluczony dopiero po skazaniu.
Ksiądz Kania nie przyznał się do winy, choć dowody były jednoznaczne, ani nie okazał skruchy. Odsiaduje wyrok w Zakładzie Karnym w Oleśnicy do września 2021 r. Jak podaje Gazeta Wyborcza, ksiądz złożył wniosek o przedterminowe zwolnienie z odbywania kary. Sąd go jednak odrzucił, co sąd uzasadnił koniecznością kontynuowania resocjalizacji, bo do tej pory cel odbywania kary nie został osiągnięty.
Niewykluczone, że Kania po odbyciu kary nadal pozostałby w odizolowaniu. Wyborcza powołuje się na opinie biegłych, którzy analizowali przypadek księdza Kani. Wskazują oni, że może on trafić do tzw. "ośrodka dla bestii" w Gostyninie, gdzie przebywają najniebezpieczniejsi przestępcy w Polsce.