Makabryczna zbrodnia w Legnicy. Wstrząsające okoliczności
Ta zbrodnia wstrząsnęła niemal całą Polską. 13 maja 2023 roku dzieci bawiące przy wale Kaczawy w okolicach ul. Konduktorskiej w Legnicy, w ruinach starej mleczarni, natknęły się na zwłoki ponad 60-letniej Krystyny P. Widok był makabryczny – owinięte w materiał ciało było już w znacznym stopniu rozkładu, dodatkowo miało odcięte ręce i głowę.
Sprawa wydawała się bardzo trudna do rozwikłania, ale już 10 dni później mundurowi zatrzymali 37-letniego Łukasza C. oraz 35-letnią Małgorzatę N., partnerkę mężczyzny. Był on doskonale znany legnickiej policji, bowiem był już karany, m.in. za groźby pozbawienia życia i rozboje.
W czwartek, 27 czerwca, rozpoczął się proces pary. Przy okazji na jaw wyszły nowe okoliczności sprawy, które jest jeszcze bardziej makabryczna, niż się wcześniej wydawało.
Do zabójstwa doszło podczas kilkudniowej libacji alkoholowej w mieszkaniu ofiary. Według aktu oskarżenia, przebieg zbrodni był wręcz szokujący. Łukasz miał najpierw uderzyć Krystynę w twarz, a gdy upadła na podłogę, złapał ją za szyje i włożył siłą niedopałki papierosów, tzw. pety, do buzi ofiary. To miało doprowadzić do uduszenia się kobiety.
"Myśleliśmy, że ona zawału dostała"
Oskarżony nie przyznał się do takiej wersji wydarzeń. - Wysoki Sądzie, ja nie dusiłem - tak jak zeznała Małgorzata - nie dusiłem Krystyny. To poprzez uderzenie ją w brzuch ona zmarła. Ja jeszcze patrzyłem, czy ona żyje, czy oddycha... Myśleliśmy, że ona zawału dostała. No i później wyszliśmy. Poszliśmy pić dalej – powiedział oskarżony podczas rozprawy, o czym relacjonowało Radio Wrocław.
Małgorzata N. przyznała się do zarzutu zacierania śladów i zbezczeszczenia zwłok. Chciała dobrowolnie poddać karze i poprosiła sąd o 1,5 roku pozbawienia wolności, ten jednak się na to nie zgodził. - Jest mi bardzo przykro, że taka sytuacja miała miejsce, bo pani Krystyna była dobrym człowiekiem, dobra kobietą i nikomu nigdy nic złego nie zrobiła. Tragiczne wydarzenie się stało i naprawdę... to nie powinno się nigdy wydarzyć – przyznała 35-latka.
Głowy nigdy nie znaleziono
Co szczególnie makabryczne, para jeszcze przez około tydzień przebywała w mieszkaniu ze zwłokami właścicielki. Dopiero później rozczłonkowali je, odcinając ręce i głowę, a następnie wywieźli do budynku po opuszczonej mleczarni. Głowę Krystyny wyrzucili do śmietniki, nigdy nie została ona odnaleziona.
Łukaszowi C. za zabójstwo i znieważenie zwłok grozi dożywocie, Małgorzata N. - za poplecznictwo i za znieważenie zwłok - może za kratami spędzić 5 lat.