70-latek trafił do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w ciężkim stanie. Chociaż był nieludzko wyziębiony, wciąż zachowywał przytomność. Życie uratowali mu koledzy, którzy następnego dnia znów pojawili się w parku. Jak wielkie musiało być ich zaskoczenie, kiedy zauważyli, że od poprzedniego dnia nie ruszył się z miejsca…
Temperatura ciała mężczyzny spadła do 24 stopni Celsjusza, podczas gdy już stan poniżej 28 stanowi zagrożenie życia. Lekarze przyznają, że to cud, że udało mu się wyjść z tego cało. Wystarczyłaby jeszcze godzina lub dwie, a najpewniej nie udałoby się go już odratować.
Obecnie pacjent czuje się coraz lepiej. Najpewniej już za kilka dni będzie mógł wrócić do domu.