Zajączek w szpitalu

Maluch wskoczył na SOR i szukał ratunku. Wiele osób ruszyło z pomocą

2025-03-26 13:07

Niewiarygodna historia rozegrała się w szpitalu w Oławie. Zagubiony i głodny… zajączek wskoczył na SOR, szukając pomocy u ludzi. Maluch kurczowo trzymał się nogawki jednej z pracownic, szukając ciepła i pożywienia.

Wrocław SE Google News

Oława. Malutki zajączek przykicał na SOR

W ostatnich dniach w Oławie wydarzyła się zaskakująca historia, o której poinformowała wrocławska Ekostraż. Na SOR miejscowego szpitala… przykicał malutki zajączek, który chwycił się nogawki pracownicy szpitala. - Chodził za nią krok w krok, szukał ciepła i pokarmu - informują wolontariusze. W takiej sytuacji konieczne było zabezpieczenie zajączka i przewiezienie go do ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt.

W akcję ratunkową włączyły się służby miejskie, w tym straż wodna. Ostatecznie zajączek trafił do Wrocławia… boltem. Kierowca, wzruszony losem malucha, odmówił przyjęcia opłaty za kurs. - Dziękujemy wszystkim dobrym ludziom, którzy przyczynili się do uratowania życia temu maluszkowi! - piszą pracownicy Ekostraży.

Nowy dom dla zajączka

Malucha udało się uratować niemal w ostatniej chwili. - Zajączek jest wielkości pięści, przyjechał do nas ekstremalnie głodny i od razu rzucił się na preparat mlekozastępczy – informuje Ekostraż.

Na szczęście, inne zajączki w ośrodku przyjęły go jak swojego. - Pozostałe nasze zajączki przyjęły dzieciaczka jak swojego brata - najpierw wąchanie i lizanie, potem pełna akceptacja - opisują opiekunowie dodając, że w grupie zajączki czują się bezpieczniej i otrzymują wsparcie od osobników swojego gatunku, co redukuje stres.

Kiedy pomagać dzikim zwierzętom?

Wolontariusze przypominają, kiedy należy pomagać dzikim zwierzętom: gdy zostały zaatakowane przez inne zwierzę, są ranne, znajdują się w niebezpiecznym miejscu, lub gdy ich matka nie żyje. W innych przypadkach należy zostawić je w spokoju. - Nie zabieramy dzikich dzieci z ich naturalnego środowiska  - apelują.

Pamiętajmy, że zajęcza mama karmi swoje młode tylko raz dziennie, by nie zdradzić ich miejsca drapieżnikom.

Strzelali fajerwerkami tuż przy ogrodzeniu zoo