- Na jednym z parkingów przy autostradzie A4 w pobliżu Bolesławca ujawniono zwłoki kierowcy ciężarówki. Zmarły miał około 60 lat - potwierdza Marta Kubiak z policji w Bolesławcu.
Mężczyzny zaczęli szukać członkowie jego rodziny, zaniepokojeni tym, że nie nie ma z nim kontaktu. Nie wrócił do rodzinnej miejscowości 3 lutego, w czasie, kiedy się go spodziewano. Nie odbierał też telefonów.
Następnego dnia żona mężczyzny zadzwoniła do firmy transportowej, w której kierowca był zatrudniony. Pracownik firmy ustalił lokalizację ciężarówki. Samochód miał stać już dwudziestą godzinę w tym samym miejscu z włączonym zapłonem. Pracownica pobliskiej stacji benzynowej podeszła do auta, ale nie mogła nawiązać kontaktu z siedzącym w środku kierowcą - podaje portal tvn24.pl.
Umarł śmiercią naturalną
Wezwano policję i pogotowie ratunkowe.
- Lekarz wykluczył udział osób trzecich - wyjaśnia Marta Kubiak.
Na miejscu pojawili się także członkowie rodziny kierowcy.
- To oni wskazali, że w samochodzie brakuje kilku rzeczy. Miały stamtąd zniknąć telefon komórkowy, nawigacja i drobne pieniądze - opowiada bolesławiecka policjantka.
Śledztwo w tej sprawie prowadzą teraz policja i prokuratura.