Sprawę śmierci noworodka ze Świdnicy przypomina Gazeta Wyborcza. Okazuje się bowiem, że rodzice dziecka stanęli 22 listopada przed Sądem Rejonowym. Przypomnijmy - 13 grudnia o godz. 5.00 nad ranem matka malucha poinformowała służby, że jej dziecko nie oddycha. Lekarze stwierdzili zgon. Rodzice byli kompletnie pijani. Ojciec dziecka stwierdził przed sądem, że to nie pierwsza taka tragedia w domu rodzinnym. - U nas w rodzinie takie sytuacje zdarzały się bardzo często - powiedział 47-letni Waldemar N. Ma na myśli śmierć łóżeczkową. Twierdzi, że jego w momencie zdarzenia nie było w domu. Gdy przyjechały na miejsce służby, miał 3 promile alkoholu. U Doroty B., matki dziecka, wykryto 1,5 promila.
Czytaj koniecznie: Głogów: Nie żyje małe dziecko. Dwie osoby zostały zatrzymane
Śledczy długo nie potrafili ocenić, co było przyczyną zgonu. Ale wyniki prac biegłego były jednoznaczne. Dziecko było zadbane, odżywione. Nie miało żadnych śladów znęcania na ciele. Doszło do śmierci łóżeczkowej, okropnej tragedii. Ale być może gdyby nie upojenie alkoholowe rodziców malucha, taki dramat nie miałby miejsca. Tak uważa prokuratura, która chce, by rodzice odpowiedzieli za narażenie zdrowia i życia dziecka. - Jako rodzice byli gwarantem jego bezpieczeństwa, mieli prawny obowiązek opiekowania się dzieckiem. Tymczasem wprowadzając się w stan upojenia alkoholowego w czasie, gdy dziecko było pod ich opieką, narazili je na utratę życia - uważa Marek Rusin, szef świdnickiej prokuratury rejonowej.
Zobacz także: Opiekunowie oskarżeni o zabójstwo 3-letniej Hani nie wyjdą prędko z aresztu
Prokurator przedstawia inną wersję wydarzeń, niż rodzice dziecka. Twierdzi, że po wejściu w stan upojenia alkoholowego nosili dziecko, przewijali je, a nawet karmili. Miało ono nawet 0,18 promila w organizmie, co jednak nie jest powiązane zdaniem śledczych ze śmiercią noworodka. Alkohol został "przekazany" z mlekiem matki. Dorota B. częściowo przyznaje się do winy. Kobieta jest matką czwórki dzieci. Podobnie jak Waldemar N. odpowiada z wolnej stopy.
Proces formalnie jeszcze nie ruszył, bowiem na sali rozpraw nie było pełnomocnika dziecka. Rodzice noworodka odpowiadają z wolnej stopy. Kolejna rozprawa odbędzie się wkrótce. Przypomnijmy, że "kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5."