Ciało Anastazji trafiło do Polski. Matka zajrzała do jej trumny
Matka Anastazji zajrzała do trumny córki, której ciało trafiło już do Polski - informuje "Fakt". Kobieta zjawiła się w Prokuraturze Okręgowej we Wrocławiu, która pokryła koszty transportu zamordowanej Polki do kraju - rodzimi śledczy wszczęli w sprawie jej morderstwa osobne postępowanie. Matka Anastazji zidentyfikowała córkę po kilku szczegółach, bo greckie organy ścigania już wcześniej informowały, że znaleziono je kilka dni po zbrodni - w stanie rozkładu. Przed bliskimi wrocławianki zostało jeszcze zorganizowanie pogrzebu, którego wstępną datę ustalono na 14 lipca, i znalezienie firmy pogrzebowej. Wiadomo, że 27-latka spocznie w grobie, razem ze swoją babcią ze strony ojca, na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu. Jak informuje tata kobiety, dla całej rodziny Polki zamordowanej na wyspie Kos to teraz bardzo trudny okres.
- Żeby to wszystko jakoś przetrwać, żeby to już było za nami, ten czas do pogrzebu jest najtrudniejszy - mówi w rozmowie z "Faktem" mężczyzna.
Ojciec Anastazji ma prośbę do żałobników. To bardzo ważne. "Tak zdecydowała moja żona i syn"
Anastazja to ofiara zbrodni na wyspie Kos
27-letnia Anastazja zaginęła na greckiej wyspie Kos w nocy z 12 na 13 czerwca, gdy nie dotarła na spotkanie ze swoich chłopakiem - obydwoje pracowali razem w jednym z tamtejszych hoteli. Po kilkudniowych poszukiwaniach ciało kobiety znalazła na odosobnionym, podmokłym terenie para wolontariuszy, a wkrótce okazało się, że Polka została w brutalny sposób zgwałcona i zabita. Głównym, i jak na razie jedynym podejrzanym o zbrodnię jest 32-letni obywatel Bangladeszu, Salahuddin S., który po usłyszeniu trzech zarzutów, w tym porwania Anastazji, nie przyznał się do winy. To on był ostatnią osobą widzianą z 27-latką, której ciało znaleziono ok. kilometr od mieszkania mężczyzny. W budynku zabezpieczono ponadto inne dowody świadczące o tym, że to właśnie Bangijczyk dopuścił się przestępstwa.