Proces w tej sprawie rozpoczął się we w Sądzie Okręgowym we Wrocławiu. Pielęgniarka jest oskarzona o wyłudzenie w 2012 roku kredytu w wyskości prawie pół miliona złotych. Kobieta miała się przy tym posługiwać fałszywymi dokumentami finansowymi. W trakcie śledztwa kobieta zeznała, że złożyła wniosek o kredyt "bo mąż chciał mieć fajne auto". Nie przyznała się jednak do winy, podobnie jak jej mąż. Przed sądem kobieta odmówiła składania zeznań.
Ogromne raty kredytu i niedopatrzenie bankowców
Oskarżona deklaruje w rozmowie z dziennikarzami TVN 24, że do końca płacili z mężem raty za samochód. Były one naprawdę spore - ponad 11 tysięcy złotych miesięcznie. Dodała też, że wcale nie chcieli wyłudzać kredytu.
Z przedstawionych przez pielęgniarkę dokumentów wynika, że prowadziła z mężem świetnie prosperującą spółkę zajmujacą się biomasą. Tymczasem przedsiębiorstwo nie przynosiło żadnych dochodów. Jednak nikt w banku tego nie sprawdził.
Inaczej było kiedy kobieta ponownie próbowała zaciągnąć kredyt - tym razem na ponad milion złotych. Pieniądze miały pójść na kupno Ferrari i Bentley'a. Pracownicy banku zorientowali się jednak, że pielęgniarka wcale nia płaci rat. Nie udzielili pożyczki. Co więcej, o tym, że pieniądze nie wpływają na czas powiadomili śledczych.
Odnalezione Lamborghini
Policji udało się odzyskać luksusowe auto. Zaparkowane było nie przy domu kobiety, ale na Opolszczyźnie. Samochód przejął bank, na poczet spłaty kredytu.
Oskarżonej grozi teraz do ośmiu lat więzienia. Kolejna rozprawa na początku marca.