Pijanego kierowcę zatrzymał w Grabiszynku przypadkowy świadek, zaniepokojony stylem jazdy mężczyzny siedzącego za kierownicą toyoty. Gdy tylko toyota się zatrzymała, świadek podbiegł do auta i wyciągnął kluczyki ze stacyjki, uniemożliwiając dalszą jazdę nietrzeźwemu mężczyźnie. Natychmiast też wezwał policję.
Przybyli na miejsce policjanci podeszli od samochodu, który zaparkowany był na terenie jednej z firm.
- Na fotelu pasażera toyoty siedział mężczyzna w średnim wieku. Był mocno nietrzeźwy. Jego mowa była bełkotliwa i czuć od niego było wyraźną woń alkoholu. W samochodzie leżały porozrzucane butelki po alkoholu – informuje st. sierż. Dariusz Rajski z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Pijany mężczyzna miał wyraźne problemy z mówieniem. Bełkotliwie próbował wytłumaczyć policjantom, że to nie on prowadził samochód, a za kierownicą siedział ktoś inny. Niestety dla niego, zapis z kamer monitoringu wyraźnie pokazał, że to on prowadził samochód. Potwierdził to również świadek zdarzenia.
- Gdy mężczyzna dmuchnął w policyjny mobilny alkomat, na urządzeniu zabrakło skali – mówi st. sierż. Dariusz Rajski. - Miał ponad 4 prom. alkoholu w organizmie.
34-latek został zatrzymany. Za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości grozić mu może kara nawet do dwóch lat pozbawienia wolności.