We wrocławskim Przylądku Nadziei brakowało pielęgniarek do pracy i groziło to zamknięciem jednego z oddziałów. Dramatyczny apel kliniki na Facebooku przyniósł skutek. Oddział, gdzie przebywają dzieci po przeszczepach oraz w trakcie leczenia onkologicznego na razie nie zostanie zamknięty. Na ten moment zostało zatrudnionych 9 pracowników, ale minimum to 12 nowych etatów.
- Jeśli weźmiemy pod uwagę zwolnienia to już mamy kryzys. Wszystkie pielęgniarki muszę pójść również na urlopy, mają takie prawo i tak będzie. Nadal prosimy o zgłaszanie się. Sytuacja jest taka, że ciągle jednak są braki - mówi Bernarda Kazanowska, zastępca kierownika Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej we Wrocławiu
>>> Szef fundacji z Dolnego Śląska molestował dziewczynki! Wkładał ręce pod ubrania, łapał za piersi i pośladki
Pielęgniarki w Przylądku Nadziei miały w sumie 2,5 tys. nadgodzin miesięcznie. Większość z nich to osoby, które niedługo powinny odejść na emeryturę, zatem problem został rozwiązany jedynie na chwilę.