
Z bronią pod pachą i lodowcem pod stopami. Joanna Mostowska samotnie zdobyła najwyższy szczyt Spitsbergenu!
Z wykształcenia jest geografką, z zawodu menadżerką, a w domu jest mamą (biologiczną i przybraną) czterech dziewczynek. A do tego wszystkiego ma pasje. To wyprawy polarne i ultramaratony. Siłę mięśni i charakteru udowodniła nie raz. Tym razem zrobiła coś niezwykłego.
Joanna Mostowska to pierwsza Polka w historii, która samotnie weszła na Newtontoppen (1713 m), najwyższy szczyt wyspy Spitsbergen. Wchodziła 10 dni, przeszła 250 km, a ze szczytu zjechała na nartach. I choć dla wielu zdobycie najwyższego szczyt Spitsbergenu nie jest niedostępne technicznie, to cała trudność polega głównie na pokonaniu swoich słabości. Wszystko dlatego, że trasa wiedzie przez lodowce, na wyspie mieszkają niedźwiedzie polarne, a przez całą drogę można polegać tylko na sobie i swoim przygotowaniu. Szkolenie i zaprawa to jednak nie wszystko.
Obowiązkowe jest poruszanie się z bronią, a także rozstawianie specjalnego zabezpieczenia wokół namiotu każdej nocy.
- To taki drut z petardami, który i tak nie daje pewności, że nic się nie wydarzy, bo gdy niedźwiedź podejdzie pod namiot, wystraszy się petardy i w panice wpadnie w namiot, to może być ciężko - opowiada Super Expressowi Joanna Mostowska.
Wyprawa nie była dla Joanny Mostowskiej łatwa.
- Byłam bardzo zmęczona fizycznie, skończyłam z odmrożonym policzkiem i odmrożonymi końcówkami palców, no i byłam bardzo głodna - mówi kobieta.
Wszystko, co miała ze sobą - ciągnęła na saniach, ale tak bardzo chciała to zrobić, że zamiast 12 zaplanowanych dni podróży zrobiła to w 10 dób.
- W czasie wyprawy jestem bardzo ostrożna, nie ryzykuję, liczyłam się z tym, że będę musiała wezwać pomoc - wyjaśnia polarniczka. Na szczęście sprzyjała jej pogoda, a do tego znajomość swojego organizmu i psychiki. Zagrożeniem są nie tylko warunki atmosferyczne, ale też szczeliny, lawiny i odmrożenia, no i niedźwiedzie. - Na szczęście nie spotkałam żadnego - mówi zadowolona polarniczka.
Joanna Mostowska na swoim koncie ma także inne wyprawy. W 2014 roku samotnie przeszła norweski płaskowyż Hardangervidda. Był to pierwszy trawers Polki tego płaskowyżu. Trasa z miejscowości Haukeliseter do Finse zajęła jej 5 dni, w trakcie których pokonała około 110 kilometrów. W 2017 roku razem z Pauliną Pilch jako pierwsze kobiety na świecie przetrawersowały Islandię w warunkach zimowych.
W 2024 roku razem z Moniką Witkowską przeszły na nartach płaskowyż Deosai w Pakistanie. Było to pierwsze kobiece przejście tego dystansu. W 2016 roku razem z Olą Hołda-Michalską (Biuro Narval) pokonały pętlę o długości około 250 km w rejonach centralnego Spitsbergenu. Trasa na nartach zajęła im 14 dni. W tym okresie była to najdłuższa kobieca wyprawa polskich polarniczek.