Nie wiadomo, kiedy dokładnie doszło do tej niewyobrażalnej tragedii. Mężczyzna ostatni raz widziany był 31 grudnia. Kilka dni później znaleziono jego zwłoki. A raczej kilka kości i kawałek czaszki. Bo resztę pożarły świnie! - Przeprowadziliśmy sekcję zwłok – mówi prokurator Magdalena Serafin, szefowa lubińskiej prokuratury rejonowej. - Było to trudne zadanie, z uwagi na to, że nie ostały się żadne narządy. Pewne jest jednak, że ciało zjadły świnie. Czy mężczyzna wtedy żył? Tego nie da się ustalić – mówi nam śledcza.
Sąsiedzi mężczyzny, z którymi rozmawialiśmy twierdzą, że to niestety bardzo prawdopodobne. - Lubił sobie wypić, nie raz widziałam, jak leżał pijany. Może był tak zamroczony, że nie mógł się obronić przed świniami? A może leżał tak bez jakiejkolwiek świadomości, gdy go zjadały? Straszne myśli rodzi ta historia – mówi nam wstrząśnięta kobieta.
Świnie to zwierzęta, które są w stanie zjeść wszystko. Mają bardzo mocne szczęki, które bez problemu schrupią ludzkie kości. Ustaliliśmy, że ofiara, pan Krzysztof, mieszkał kątem na posesji znajomych. Od lat zajmował dawne pomieszczenie gospodarcze przerobione na mieszkanie. Świnie należały do niego. Zajmował się nimi, karmił. Nie mieszkały w chlewie, a chodziły luzem po całym obejściu. Tak jest zresztą do teraz, bo zwierzęta wciąż są w tym samym miejscu. Jest ich kilkanaście, w tym młode. Ich los jest niestety przypieczętowany. Powiatowy lekarz weterynarii, dr Wiesława Bober, powiedziała nam, że zwierzęta zostaną zabite, a następnie zutylizowane. Nie ma więc obaw, że świnie, które zjadły człowieka, zostaną przerobione na mięso, które miałoby trafić do sprzedaży.