Tomasz Komenda przed śmiercią miał jedną prośbę
Tragiczna wiadomość o śmierci Tomasza Komendy pojawiła się w środę, 21 lutego, po południu. Wkrótce potem smutne doniesienia potwierdził brat wrocławianina, Gerard, który w mediach społecznościowych napisał m.in. „Z głębokim żalem informuję, iż w dniu dzisiejszym światełko życia mojego brata, po dwuletniej walce z nowotworem, zgasło” dodając na końcu wymowne słowa: Do końca pozostałeś niezłomny.
Jak informuje portal salon24.pl, to właśnie Gerard opiekował się Tomaszem w ostatnich tygodniach życia. - Ale sam tego nie robiłem. Pomagała mi rodzina, przyjaciele. Mogę wszystkich zapewnić, że Tomek do ostatnich chwil był otoczony miłością i czułością – powiedział Gerard Komenda.
Jak dodał, ostatnich tygodni życia Tomasz nie chciał spędzić w szpitalu, który kojarzył mu się z więzieniem. Dlatego – mimo że bardzo cierpiał – został w domu. Wśród najbliższych.
Gerard Komenda przekazał również za pośrednictwem portalu salon24.pl ostatnią wolę Tomasza Komendy. - Poprosił, aby na pogrzeb nie przychodziły media. Powiedział, że nie chce, aby były tam kamery, żeby ktoś nagrywał i czerpał z tego zysk. Nie chciał kolejnej porcji cierpienia dla najbliższych. Jednocześnie prywatnie może przyjść każdy – przyznał mężczyzna.
Tomasz Komenda zmarł na nowotwór płuc, z którym zmagał się przez ostatnie dwa lata. Jego pogrzeb odbędzie się w poniedziałek, 26 lutego, o godz. 12 na cmentarzu przy ul. Kiełczowskiej we Wrocławiu.