Tomasz Komenda nie żyje. Słowa mamy wrocławianina łamią serce
Tomasz Komenda w 2018 roku opuścił zakład karny po odsiedzeniu 18 lat z 25-letniego wyroku. Został skazany za coś, czego nie zrobił - zgwałcenie i zamordowanie 15-letniej Małgosi z Miłoszyc. Wydawało się, że od teraz będzie już tylko lepiej. Niestety, życie w dalszym ciągu nie oszczędzało mężczyzny, który nie do końca sobie radził po odzyskaniu wolności.
Przez cały proces, a później długoletni wyrok, murem za Tomaszem Komendą stała jego mama Teresa. Kobieta nigdy nie zwątpiła w niewinność syna, robiła wszystko co w jej mocy, by wydostać go z piekła, w które zmieniło się dla niego więzienie. W końcu się to udało, a cała Polska zobaczyła zdjęcia spod zakładu karnego, gdy matka i syn utonęli w swoich objęciach.
Początkowo wszystko dobrze się układało. Dodatkowo Tomasz poznał Annę, a owocem ich miłości – mimo że nigdy się nie pobrali – był syn Filip. Niestety, związek nie przetrwał próby czasu, a mocno pogorszyły się również relacje syna i matki. Doszło wręcz do tego, że Tomasz zerwał kontakt z panią Teresą.
Polecany artykuł:
"Z jego śmiercią nie pogodzę się nigdy"
Ostatnie dwa lata to zmaganie wrocławianina z chorobą nowotworową. W pewnym momencie wydawało się, że udało mu się pokonać śmiertelne zagrożenie. Niestety, nawrót choroby okazał się straszliwy. W ostatniej chwili pani Teresie udało się pojednać z synem, co przyznała w rozmowie z portalem salon24.pl. - Dla mnie i całej rodziny to straszny czas – powiedziała pani Teresa, dodając, że udało się jej pogodzić z synem przed odejściem. - Ale z jego śmiercią nie pogodzę się nigdy – przyznała.
Tomasz Komenda zmarł w środę, 21 lutego. Jego pogrzeb odbędzie się w poniedziałek, 26 lutego, na cmentarzu przy ul. Kiełczowskiej we Wrocławiu