Pacjent przez sześć godzin wił się z bólu na SOR-ze

i

Autor: CC0/pixabay.com Pacjent przez sześć godzin wił się z bólu na SOR-ze

Pacjent przez sześć godzin wił się z bólu na SOR-ze! Trzeba było... wezwać karetkę, by udzielono mu pomocy [WIDEO]

2018-03-02 12:41

21-latek dostał silnych skurczy mięśni, dusił się. Trafił do szpitala w Wałbrzychu. Lekarze uznali, że młody mężczyzna "nie znajdował się w stanie zagrożenia życia". Godzinami nie udzielali mu pomocy.SOR

21 lutego Kamil pojechał do przychodni w Wałbrzychu, gdzie miał umówioną wizytę u neurologa. Ponad miesiąc wcześniej zdiagnozowano u niego stwardnienie rozsiane. Nie jest to jeszcze oficjalnie potwierdzone, ale najprawdopodobniej Kamil ma również tężyczkę. Ta choroba objawia się skurczami mięśni w różnych częściach ciała, dużym bólem, tym, że człowiek się dusi.

Kamil dostał ataku właśnie podczas wizyty u neurologa. Lekarka zadzwoniła po karetkę. 21-latka podłączono do kroplówki i przewieziono na SOR do szpitala imienia Alfreda Sokołowskiego w Wałbrzychu.

- Lekarze cały czas twierdzili, że zaraz zrobią badania, ale nie robili. W pewnym momencie dostałem silnego ataku - relacjonuje Kamil w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Alimenciarze z Wrocławia. Oto mężczyźni, którzy notorycznie uchylają się od płacenia alimentów [ZDJĘCIA]

Policja w szpitalu

Dziewczyna Kamila i jego ojciec nagrali tę wizytę w szpitalu. Na filmie widać jak Kamil zwija się z bólu. Ojciec 21-latka poszedł do lekarskiego gabinetu z żądaniem natychmiastowego udzielenia pomocy. Mężczyzna twierdzi, że usłyszał odpowiedź: "Chłopie wyjdź, bo ci zapier...ę” (w nagraniu nie słychać tego wyraźnie).

Zdesperowana rodzina 21-latka wezwała więc do szpitala policję. Funkcjonariusze przyjechali, stwierdzili, że między pacjentem i jego bliskimi a lekarzami wybuchła awantura. Ustalili, że jej powód to zdenerwowanie pacjenta wywołane tym, że szpitalni medycy nie zdiagnozowali u niego stwardnienia rozsianego.

Film najbliżsi Kamila udostępnili Telewizji Dami Wałbrzych:

Lekarz dyżurny SOR wysłał Kamila na oddział psychiatryczny, bo stwierdził, że 21-latek ma omamy i agresywnie się zachowuje - podaje "Gazeta Wyborcza". Psychiatra odesłał go jednak z powrotem, stwierdzając, że pacjent jest spokojny i logicznie odpowiada na pytania.

W rezultacie młody mężczyzna spędził na SOR-ze sześć godzin, a pomocy udzielono mu dopiero... w karetce, którą wezwała tam rodzina.

Kiedyś pękały w szwach od gości i przyjmowały prominentów. Dziś nie odważylibyście się w nich przenocować [GALERIA]

Szpital: Życie pacjenta nie było zagrożone, a jego bliscy byli agresywni

W oświadczeniu wydanym przez władze szpitala czytamy, że "pacjent nie znajdował się w stanie zagrożenia życia. (...) Pierwszeństwo miała pacjentka znajdująca się w bezpośrednim stanie zagrożenia życiu, która przebywała w tym czasie w gabinecie konsultacyjnym. Ojciec pacjenta wtargnął do gabinetu, stanowiąc tym samym realne zagrożenie dla zdrowia tej pacjentki"

Szefostwo wałbrzyskiego szpitala podkreśla także, że osoby nagrywające film utrudniały personelowi szpitala pracę, a ich zachowanie było wulgarne i agresywne. Dlatego lekarze zdecydowali się wezwać policję.

"Oświadczam, że pacjentowi udzielona została pomoc medyczna. Po skierowaniu do oddziału szpitalnego pacjent jednak odmówił hospitalizacji" - napisał w oświadczeniu komentującym materiał wałbrzyskiej telewizji Romuald Komandowski, zastępca dyrektora do spraw lecznictwa w szpitalu w Wałbrzychu.

Czytaj także: Problem z wrocławskimi torowiskami. Będą naprawiane? [AUDIO]