Sceny niczym z filmu sensacyjnego rozegrały się w sobotę (19 marca) na ulicach Zgorzelca. Policjanci ze zgorzeleckiej grupy SPEED, patrolujący ulice miasta w nieoznakowanym radiowozie, zwrócili uwagę na kierowcę audi, który jechał wyraźnie za szybko. Po dokonaniu pomiaru okazało się, że w terenie zabudowanym mężczyzna rozpędził się do 103 km/godz. W tej sytuacji funkcjonariusze postanowili zatrzymać go do kontroli. Kierowca audi zignorował jednak ich sygnały i zaczął uciekać.
ZOBACZ TEŻ: Tragiczny wypadek w centrum Wrocławia. Mężczyzna zginął pod kołami pociągu
Siedzący za kierownicą audi mężczyzna za wszelką cenę usiłował zgubić ścigających go funkcjonariuszy. Pędząc ulicami miasta ignorował wszelkie możliwe przepisy ruchu drogowego, stwarzając ogromne zagrożenie na drodze. W pewnym momencie na liczniku miał aż 170 km/godz., czyli o 120 więcej niż pozwalały przepisy. W końcu pirat drogowy przecenił jednak swoje możliwości - wjeżdżając na drogę z pierwszeństwem przejazdu, na łuku stracił panowanie nad samochodem i uderzył w betonowy murek. Kierowca audi samodzielnie wysiadł z rozbitego pojazdu, ale ze względu na obrażenia jakie odniósł, musiał zostać odwieziony karetką do szpitala.
Za kierownicą audi siedział 27-letni mieszkaniec powiatu zgorzeleckiego. Jak się okazało, był nietrzeźwy. Co więcej, kilkanaście dni wcześniej ten sam mężczyzna spowodował groźny wypadek na przejściu dla pieszych. Rozpędzony, stracił wówczas panowanie nad samochodem i uderzył w latarnię, która spadła obok kobiety z dwójką małych dzieci.
O dalszym losie 27-latka zdecyduje teraz sąd.