Agata P. została przywieziona do szpitala karetką. Miała rozbitą głowę, źle się czuła. Czekając na badania w pewnym momencie podeszła do Tomasza Ł., ratownika medycznego, który stał w holu. Nie zachowywała się względem niego w żaden sposób agresywnie. Tymczasem mężczyzna nagle zaczął wyprowadzać ciosy nogą! Zadał pacjentce kilka kopniaków! Jakby tego było mało, wszystko to działo się na oczach policjantów, którzy przebywali tam w owej chwili i nie zareagowali w żaden sposób. Agata P. jest całą sytuacją przerażona. - Potrzebowałam tam pomocy. A zostałam brutalnie zaatakowana przez kogoś, kto przecież powinien ratować ludzi, a nie ich bić – mówi nam kobieta.
Zastanawiające w tej sprawie jest zachowanie przełożonych agresora. O tym, że ich pracownik pobił kobietę, dowiedzieli się niebawem po zajściu. I co? I nic! Tomasz Ł. nie został zawieszony, ani nawet odsunięty od pracy z ludźmi. Dyrekcja pogotowia wszczęła jedynie postępowanie wyjaśniające, które zakończyło się udzieleniem mu nagany! Może też dziwić fakt, że o przestępstwie poinformowano prokuraturę dopiero w dniu, w którym „Super Express” wystosował w tej sprawie oficjalne zapytanie! Ostatecznie ratownik został wyrzucony z pracy. Ale tylko w teorii, bo mężczyzna jest na chorobowym i do czasu, aż nie wyzdrowieje, nie można rozwiązać z nim umowy. - Jesteśmy zbulwersowani tą sprawą. Potępiamy zachowanie ratownika, jest skandalicznie naganne – mówi nam Michał Nowakowski, rzecznik urzędu. Zwolnienie z pracy to najmniejszy problem ratownika. Prokuratura wszczęła dochodzenia, a mężczyźnie grożą 3 lata więzienia.
Polecany artykuł:
Polski lekarz ujawnia prawdę o służbie zdrowia: korupcja, znieczulica, gnojenie pacjentów
Jak wyżywić pacjenta w szpitalu za 7 złotych dziennie?! Trudno sobie wyobrazić, by trzy posiłki, w tym dwudaniowy obiad, kosztowały mniej więcej tyle samo, ile paczka ciastek. Kucharki potrafią zdziałać cuda, efekty są różne.