Kłodzko liczy straty po powodzi. Odbudowa zajmie lata
Władze Kłodzka (woj. dolnośląskie) liczą straty po powodzi, jaka przeszła nad miastem. Michał Piszko, burmistrz Kłodzka, wylicza, że "wstępne szacunki mówią o 100-110 mln zł strat w infrastrukturze komunalnej gminy po powodzi". Samorządowiec dodał, że odbudowa zajmie "5-6 lat". Michał Piszko uważa, że "względnie normalne życie" wróci do Kłodzka w perspektywie dwóch tygodni. Do końca tygodnia zamknięte są wszystkie szkoły, przedszkola i żłobki. Mają ruszyć w przyszłym tygodniu.
Skala zniszczeń jest porównywalna do 1997 roku. Tamta fala była wyższa i mocniejsza, niszczyła budynki. Teraz wszystko po prostu zalało. Na Wyspie Piasek zniszczona jest cała jezdnia, kable, kanalizacja. Teraz zasypiemy to tłuczniem, żeby można było dojechać, a potem będziemy to odbudowywać.
- mówił Michał Piszko w rozmowie z PAP.
"Ta powódź była najgorsza, 8 metrów wody"
Powódź w Kłodzku to dramat nie tylko dla samorządu, ale i poszczególnych mieszkańców. Dla wielu z nich to już kolejna powódz w ich życiu. - To moja trzecia powódź w życiu - mówi w rozmowie z "Super Expressem" 51-letni pan Radosław. Podobnie jest z emerytką, 73-letnią panią Heleną. - Ta powódź była najgorsza, wody było z 8 metrów - wspomina kobieta w rozmowie z naszym reporterem.
Mieszkańcy Kłodzka stracili swoje mieszkania, domy czy interesy. Na pomoc rządu nie liczą i zwracają uwagę, że wiele zależy od nich samych, a jeśli pomoc nadchodzi, to przede wszystkim ze strony policji i strażaków. Niektórzy, tak jak pan Radosław zwracają uwagę, że rząd powinien działać i zapobiegać w walce z żywiołem, bo - jak mówi nasz rozmówca - "powodzie tutaj były, są i będą". W poniższej galerii znajdziecie zdjęcia z Kłodzka po powodzi.