Wolontariuszki opowiadają, że kiedy zbliżyły się już do mieszkania na Brochowie usłyszały przeraźliwy jazgot. Jedna z kobiet siedzących na ganku stwierdziła, że zwierząt jest dziesięć, może piętnaście, "ale tak z ręką na sercu to trzydzieści". Okazało się, że jest ich jeszcze więcej! Wszystkie były zamknięte w lokalu o powierzchni mniej więcej 45 m2, w prawie całkowitej ciemności.
- Nie wychodzą na dwór, załatwiają się gdzie popadnie, jedzą jak zdążą i atakują się nawzajem. Są wszędzie! Na parapecie, na stole, na łóżkach. Mamy wrażenie jakby wychodziły zewsząd - relacjonują wolontariuszki.
Policyjny pies przyszedł do szkoły na lekcję i... znalazł marihuanę!
Psy odbierane są od właścicielki partiami, a Ekostraż pilnie poszukuje dla nich tymczasowych domów. Kto na jakiś czas może przygarnąć zwierzę, proszony jest o kontakt z członkami stowarzyszenia.
- Fizycznie nie mamy miejsca na taka ilość psów a przecież nie powiemy tym biednym maluchom: „sorry, zostajecie w tym syfie bo miejsca dla was zabrakło”. Bo my nie łamiemy psich serc - deklarują działacze Ekostraży.
Posłuchaj materiału reporterki Radia ESKA Pauliny Szymoniak:
Czytaj także: Wrocław na Instagramie! TOP 10 profili, które musicie obserwować! [GALERIA]