Krzysztof Rutkowski o poszukiwaniach Adili i Emilka
Adila Mehdiyeva z dwumiesięcznym synkiem Emilkiem zaginęli w niedzielę, 17 grudnia. Kobieta wyszła z mieszkania przy ul. Sikorskiego z dzieckiem na na ręku, nie zabrała nawet wózka. Trop urywał się w okolicach mostu Sikorskiego, tutaj ostatni raz widać 28-latkę na monitoringu – jak przechodzi przez barierkę na nabrzeżu Odry.
Niestety, od tamtej pory nikt nie wie, co się z nimi stało. Zakrojone na szeroką skalę poszukiwania nie przyniosły rezultatu. Do Wrocławia przybyli z Azerbejdżanu ojciec i dwaj bracia kobiety, a do akcji poszukiwawczej włączyło się biuro detektywistyczne Krzysztofa Rutkowskiego.
Były detektyw na spotkaniu z dziennikarzami poinformował, że najbardziej prawdopodobny jest tragiczny finał zdarzenia. - Sytuacja ta budzi wiele, różnego rodzaju wątpliwości, ale główny kierunek idzie w stronę rzeki, w stronę Odry. To jest punkt odniesienia w tej sprawie – powiedział Rutkowski, dodając, że dla rodziny „nadzieja umiera ostatnia”. - Nie możemy wykluczyć innej wersji, że kobieta gdzieś się schowała, uciekła przed mężem – przyznał.
Według Rutkowskiego, jego biuro ma nowe informacje, które mogą rzucić nowe światło na całe, dramatyczne zdarzenie. - Najpierw przekażemy je do prokuratury. Korespondencja, która do nas dotarła, może zmienić optykę i ocenę tego, co mogło się wydarzyć 17 grudnia – dodał.
Jak dodał, Adila była w bardzo kiepskiej formie psychicznej. - Stan dziewczyny był dramatyczny, a nikt nie wyciągnął do niej ręki – przyznał Krzysztof Rutkowski.
Jak wyjaśnił były detektyw, cały czas będą prowadzone poszukiwania na lądzie, w wodzie, a nawet z powietrza – przy pomocy dronów. Jak zapewnił Rutkowski, działania jego biura nie kolidują z działaniami policji i innych służb zaangażowanych od początku w poszukiwania 28-latki.
Polecany artykuł: