TV
Pogoda
Wideo
Lucynka, oswojona jaskółka, zaginęła 18 sierpnia przy pętli tramwajowej na Osobowicach we Wrocławiu. Jej właścicielka Ewelina wychowała ją od małego. Uczyła ją podlatywać. Lucynka zawsze wracała na rękę Eweliny, ale feralnego dnia spłoszyły ją większe ptaki.
Polecany artykuł:
Ewelina bardzo intensywnie szukała zaginionej jaskółki. Wiele ogłoszeń pojawiło się też w internecie. Okazało się jednak, że ptak nie żyje.
"Do jej zabicia przyznała się jedna z działkowiczek, która nie mogąc pozbyć się ptaka siadającego w jej pobliżu, jak to powiedziała: jebnęła ją klapkiem i jeszcze żywą, choć już bardzo zranioną, wyrzuciła do kompostownika. Cierpiącej jaskółkę nie udzieliła pomocy, mimo iż weterynarz znajdował się za rogiem bo jak twierdzi: 'ma do tego inne podejście, nie jest wrażliwa i z żadnym ptakiem po weterynarzach jeździć nie będzie" - relacjonują na Facebooku działacze Ekostraży, którzy postanowili złożyć w tej sprawie doniesienie do prokuratury.
>>> To mogło skończyć się tragicznie! Zawalił się sufit na krytym basenie w Miliczu! [ZDJĘCIA, AUDIO]
Tłumaczą, że w Polsce nie wolno zabijać i ranić umyślnie zwierząt. Lucynka była ponadto jaskółką dymówką, a to gatunek podlegający ścisłej ochronie.
"Obawiamy się oczywiście, że sprawa dla organów ścigania wyda się śmieszna, mało ważna. Śmieszna nie jest dla Eweliny, która przez wiele tygodni pod okiem specjalistów karmiła, dbała, dogrzewała i leczyła małą jaskółkę z myślą o przywróceniu jej naturze. My z kolei nie tolerujemy żadnej przemocy wobec zwierząt, a tym bardziej tak brutalnej postawy" - deklarują członkowie Ekostraży.
