Przełom w sprawie śmierci Magdaleny Żuk w Egipcie!
30 kwietnia 2024 roku minie siedem lat, gdy pochodząca z Bogatyni Magdalena Żuk zginęła w dramatycznych okolicznościach podczas wakacji w Egipcie. Mimo trwającego już tle czasu śledztwa, wciąż nie wiadomo, co doprowadziło do tak koszmarnego finału.
Przypomnijmy, że 27-letnia kobieta przebywała w eleganckim hotelu w miejscowości Marsa Alam. Dramat rozpoczął się 29 kwietnia. Polka zaczęła się dziwnie zachowywać, sprawiała wrażenie, że czegoś się boi. Wreszcie przerażona kobieta skontaktowała się z partnerem, który został w Polsce, bowiem nie zdążył wyrobić paszportu na wspólny wyjazd. Błagała go, by ją natychmiast zabrał z Egiptu.
Partner i bliscy postanowili, że po kobietę poleci ich wspólny znajomy. Niestety, przybył za późno… Magda w kompletnej histerii trafiła do ambulatorium niedaleko hotelu. To tam doszło do dramatu. Personel nie mógł sobie poradzić z kobietą, w końcu udało się ją umieścić w jednej z sal. Wtedy 27-latka wyskoczyła przez okno. Spadła na beton z ok. 15 metrów. Miała rozległe obrażenia i personelowi szpitala w Hurghadzie nie udało się jej uratować.
„Krok od wyjaśnienia tej sprawy”
Niestety, mimo upływu lat, wciąż nie wiadomo co spowodowało, że Magda zachowywała się w ten sposób? Dlaczego wyskoczyła przez okno?
Mecenas Andrzej Ceglarski, pełnomocnik rodziny kobiety, w rozmowie z portalem fakt.pl, przyznaje, że śledztwo ciągnie się tak długo, głównie z powodu działań strony egipskiej. Miejscowi śledczy, zamiast na przykład wysłać stronie polskiej wyniki przeprowadzonych badań, wysyłali tylko ich omówienia. Albo przekazywali ponownie te same dokumenty. - Ale krytykując Egipt, nie zapominajmy o tym, że żyjemy w Polsce, w której płacimy podatki na polski wymiar sprawiedliwości. Dlatego chcielibyśmy, aby wykorzystał on każdy instrument prawny do zmobilizowania państwa egipskiego w tej sprawie – dodaje adwokat.
Ma on jednak nadzieję, że wkrótce nastąpi przełom w sprawie. - Jako pełnomocnik rodziny wnioskowałem o przeprowadzenie mnóstwa czynności dowodowych, między innymi przesłuchania kluczowych świadków, którzy nie zostali przesłuchani. Co więcej, w ostatnim czasie pojawiły się nowe dowody – powiedział w rozmowie z fakt.pl, dodając: „zgłosiły się do nas osoby, które twierdzą, że posiadają wiedzę na temat tej sprawy. I podają pewne konkrety. Powinno się je zweryfikować. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że coś jest na rzeczy. I śmiem twierdzić, że jeżeli zostaną przeprowadzone zgłoszone przez nas czynności dowodowe, to znajdziemy się o krok od wyjaśnienia tej sprawy”.
„Ja sądzę, że to nie był wypadek”
O szczegółach mec. Ceglarski mówić nie może, na koniec rozmowy przyznał jednak, że według niego, śmierć Magdaleny Żuk nie była wypadkiem. - Ja sądzę, że to nie był wypadek. I nie widzę w ogóle podstaw do tego, żeby mówić, że to był wypadek. Natomiast nie ma teraz znaczenia, co ja myślę, tylko to, co na koniec śledztwa powie organ prokuratorski. I na to czekajmy.