Jerzy D. zaginął w 2019 roku. Nagle po prostu przepadł. Nikt nie wiedział, co się z nim stało, a zaniepokojenie znajomych potęgował fakt, że telefon mężczyzny był wyłączony. W końcu powiadomili policję, a ta rozpoczęła poszukiwania. Trwały długo, udział w nich brali również mieszkańcy Wierzbnej. Wizerunek mężczyzny pojawiał się też w prasie czy internecie. Ale akcja okazała się nieskuteczna. Dopiero kilka tygodni temu okazało się, co stało się z Jerzym D. Fakty są wstrząsające.
Strzelin. Znaleziono zwłoki
W lipcu jeden ze spacerowiczów natknął się na rozkładające się zwłoki w lesie, niedaleko Strzelina na Dolnym Śląsku. Powiadomił policję, która zabezpieczyła ciało i przeprowadziła badania. Okazało się, że to poszukiwany Jerzy D. Nieoficjalnie wiadomo, że zwłoki były wręcz zmasakrowane. Zabójcy sprawiali swojej ofierze niewyobrażalny ból.
- Miał bardzo wiele ran - mówi nam osoba znająca kulisy śledztwa.
Policja rozpoczęła śledztwo, a fakt znalezienia zwłok utrzymywano w największej tajemnicy. Chodziło o to, aby o odkryciu zwłok nie dowiedzieli się mordercy. Śledczy w końcu ustalili, kto stał za zbrodnią. To według nich rodzina: trzech mężczyzn w wieku 49, 35 i 19 lat. Zostali już aresztowani i za kratami poczekają na rozprawę. Grozi im dożywocie. 40-letnia kobieta, również z nimi spokrewniona, usłyszała zarzut składania fałszywych wyjaśnień - miała kłamać, gdy była przesłuchiwana podczas poszukiwań Jerzego D. Mówiła, że nie wie, co się z nim stało.
Dlaczego zabito Jerzego? Policja ustala motyw
Policja na razie nie chce ujawniać szczegółów.
- Wciąż ustalamy motyw - słyszymy.
- Mogę zdradzić, że nie był rabunkowy. Bo ofiara była biedna, jak mysz kościelna - mówi nam nasz informator.
Z naszych informacji wynika, że powodem zabójstwa mógł być fakt, że Jerzy D. nie chciał sprzedać swojego domu swoim przyszłym zabójcom. Czy tak było? Dowiemy się zapewne w przyszłym roku, gdy poznamy wyrok w tej sprawie.