Spis treści
- Powódź 2024: Rodzina z Lądka-Zdroju walczy o powrót do normalności
- Rząd Tuska obiecał pomoc dla powodzian. "Po pieniądzach nie ma śladu"
- Pan Mariusz Lubczyński ma prośbę. Bez tego się nie uda
Powódź 2024: Rodzina z Lądka-Zdroju walczy o powrót do normalności
Na przykładzie Mariusza i Anny Lubczyńskich z województwa dolnośląskiego pokazujemy w "Super Expressie", jak powodzianie radzą sobie z powrotem do normalności po wielkiej wodzie i jak państwo, rząd i samorząd realizują złożone we wrześniu obietnice. Mariusz i Anna mieszkali nad Białą Lądecką, w centrum miasta, a gdy zniszczona została tama w sąsiednim Stroniu Śląskim, ich mieszkanie błyskawiczne zostało zalane. - Uciekaliśmy w popłochu, bo nikt nie spodziewał się takiego kataklizmu - mówi nam Mariusz Lubczyński.
Efekt? Totalnie zniszczony dom. Mariusz z rodziną, w tym dwójką małych dzieci - Dorianem (9 l.) i Julką (6 l.) mieszkają w udostępnionym przez gminę hostelu. Do dyspozycji mają jeden mały pokoik. Marzą o tym, żeby szybko wrócić do swojego domu.
Dalszy ciąg materiału znajduje się pod galerią ze zdjęciami
Rząd Tuska obiecał pomoc dla powodzian. "Po pieniądzach nie ma śladu"
- Mariusz, jak tylko woda opadła, od razu ruszył do przygotowania mieszkania do remontu - mówi nam Ania Lubczyńska. Niestety, mimo że od powodzi minęły już ponad dwa miesiące - na porządkach tylko się skończyło. Powodzianie nie mają za co remontować swoich domów. - Zaraz po powodzi dostaliśmy 10 tysięcy zapomogi na najpotrzebniejsze rzeczy dla nas, ale to była kropla w morzu potrzeb - mówi "Super Expressowi" Mariusz. - Po obiecanych pieniądzach na remont mieszkania nie ma śladu. Zaczęłam już myśleć, że to były obiecanki cacanki. Teraz uwierzę, że będą dopiero jak je dostanę - dodaje Anna.
Kierowniczka Gminnego Ośrodka Opieki Społecznej w Lądku-Zdroju zapewnia, że wypłaty ruszyły w poniedziałek, 18 listopada. - Trwało to tak długo, bo czekaliśmy na wytyczne - tłumaczy Małgorzata Pajor.
Pan Mariusz Lubczyński ma prośbę. Bez tego się nie uda
Tymczasem Mariusz Lubczyński nie czym skuć podłogi w części zalanego mieszkania. - Wszystkim powodzianom wciąż brakuje sprzętu, a jakby tego było mało, burmistrz miasta ogłosił, że tylko do połowy tego tygodnia można wywodzić popowodziowe śmieci - mówi nam załamany mężczyzna. Panu Mariuszowi i jego rodzinie można pomóc nie tylko wpłacając darowizny na zorganizowaną dla niego zrzutkę, ale też w wypożyczeniu mu młota o dużej sile wyburzeniowej. - Bez tego młota nie poradzimy sobie z remontem - mówi smutno pan Mariusz.
Link do zbiórki dla państwa Lubczyńskich znajduje się w tym miejscu!