Skatowany Piotruś nie żyje. Ta wiadomość rozrywa serce. „Pozostał ból i ogromne poczucie bezradności”

i

Autor: pixabay.com

Straszne!

Skatowany Piotruś nie żyje. Ta wiadomość rozrywa serce. „Pozostał ból i ogromne poczucie bezradności”

2024-05-20 15:12

Ta wiadomość rozrywa serce. W poniedziałek rano zmarł Piotruś z Przemkowa, kilkumiesięczny chłopiec, któremu (i jego bratu) zwyrodniali rodzice zgotowali piekło na ziemi. - Pozostał ból i ogromne poczucie bezradności oraz pytanie czy można było temu zapobiec? - informuje Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Polkowicach.

Kilkumiesięczny Piotruś z Przemkowa nie żyje 

O śmierci Piotrusia z Przemkowa poinformowało w poniedziałek, 20 maja, rano Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Polkowicach. Chłopczyk ostatnie tygodnie spędził w zawodowej rodzinie zastępczej, która otoczyła go opieką i dała mu miłość, której wcześniej nie zaznał. Niestety, obrażenia kilkumiesięcznego dziecka okazały się zbyt poważne.

- Ciężko jest przejść obojętnie obok takiej śmierci. Śmierci bezbronnego dziecka, które na świecie w ogromnym bólu i cierpieniu przeżyło zaledwie kilka miesięcy doznając okrucieństwa ze strony tych, którzy mieli je chronić. Jakiś czas temu w wyniku interwencji chłopczyk trafił pod opiekę jednej z naszych rodzin zastępczych – poinformowało PCPR w Polkowicach na swoim profilu na Facebooku.

- Mimo trudności walczono o każdy nowy dzień dla Piotrusia, a chociaż diagnozy były poważne, starano się ulżyć mu w cierpieniu i otoczyć jak najlepszą opieką. Za to ogromnie dziękujemy, szczególnie mamie zastępczej. Piotruś w spokoju odszedł. Pozostał ból i ogromne poczucie bezradności oraz pytanie czy można było temu zapobiec? Jesteśmy przekonani, że TAK!!! Dlatego apelujemy do wszystkich: Nieważne czy jesteś członkiem rodziny, przyjacielem, sąsiadem, koleżanką z pracy, REAGUJ!!! Nawet jeśli masz tylko podejrzenia, poszlaki, niewyraźne sygnały. Pamiętaj, dziecko samo się nie obroni – czytamy w oświadczeniu Centrum.

Przypomnijmy, że 11-tygodniowy Piotruś z Przemkowa z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala w Zielonej Górze 29 lutego. Szybko okazało się, że zwyrodniali rodzice – 34-letnia Monika M. i 40-letni Marcin G – znęcali się nad nim i jego 2-letnim braciszkiem Filipem fizycznie i psychicznie. U młodszego z chłopców lekarze stwierdzili m.in. ślady ciosów zadawanych w głowę i klatkę piersiową. Dwulatek również był maltretowany.

- Według naszych ustaleń rodzice znęcali się nad dwuletnim dzieckiem, od kiedy się urodził. Chłopiec był bity pięściami oraz wulgarnie wyzywany. Nad młodszym chłopcem również znęcano się od chwili jego urodzin – powiedziała wówczas Katarzyna Kasperczak, Prokurator Rejonowa w Głogowie.

Podejrzani nie przyznali się do zarzutu znęcania się nad dziećmi. - Podejrzani kilkakrotnie zmieniali wyjaśnienia. Matka twierdziła, że to mężczyzna miał się znęcać nad dziećmi. Mężczyzna zaś nie przyznawał się. Podczas posiedzenia aresztowego powiedział jedynie, że uderzył młodszego chłopca pięścią, ale – jak mówił – ten cios był skierowany nie do dziecka, ale do matki, która trzymała dziecko na rękach – dodał prokurator.

Sąd w Głogowie aresztował oboje rodziców na trzy miesiące. Jeśli sekcja zwłok dziecka wykaże, że przyczyną jego śmierci były obrażenia spowodowane przez podejrzanych, prokuratura może zmienić im zarzuty.

Suwałki. Strażacy uratowali niemowlę, które miało problemy z oddychaniem
Listen on Spreaker.